Arka wygrywa z liderem! |
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
1:0 - Tadas Labukas (67')
Składy
Arka Gdynia
Norbert Witkowski - Marciano Bruma, Ante Rożić, Maciej Szmatiuk (Paweł Zawistowski 70'), Emil Noll, Wojciech Wilczyński, Marcin Budziński, Miroslav Bożok, Denis Glavina (Joseph Mawaye 62', Michał Płotka 80'), Mirko Ivanovski, Tadas Labukas,
Jagiellonia Białystok
Grzegorz Sandomierski - Andrius Skerla, Hermes Soares Neves, Thiago Rangel Cionek, Jarosław Lato, Alexis Norambuena Ruz, Rafal Grzyb, Marcin Burkhardt (Mladen Kascelan 35'), Kamil Grosicki (Przemysław Trytko 78'), Tomsz Frankowski, Tomasz Kupisz
Żółte kartki:
Ante Rożić (33'), Denis Glavina (6') (Arka Gdynia) oraz Hermes Soares Neves (92'), Jarosław Lato (83'), Kamil Grosicki (79') (Jagiellonia Białystok)
Czerwone kartki:
Ante Rożić (76') (Arka Gdynia)
Sędzia
Paweł Pskit (Łódź)
Widzów
3000
Na taki mecz wszyscy czekaliśmy! Było w nim to, co kibic lubi najbardziej: piękne akcje, dużo bezpośrednich starć i emocje do samego końca, zwieńczone zwycięstwem jego ukochanej drużyny. Arka po raz pierwszy w sezonie nie pozwoliła sobie na boiskową drzemkę, zagrała z pełnym zaangażowaniem 90 minut, co zaowocowało pokonaniem lidera ekstraklasy.
Arka wyszła na mecz w ustawieniu 4-4-2 i od początku pokazała, że nie ma zamiaru bronić się przed liderem. Nieźle funkcjonowały boki boiska, a od początku za kreowanie gry zabrał się Miro Bożok, który z tej roli wywiązuje się znakomicie. Groźnie pod bramką Sandomierskiego było kilka razy, między innymi po uderzeniach Wilczyńskiego i Labukasa. Litwin pracował na całej długości boiska, wykazywał wielką ochotę do gry i czuć było, że to może być jego dzień. Początek drugiej połowy to był jednak popis jego partnera z ataku - Mirko Ivanovskiego. Młody Macedończyk robił co chciał z obrońcami Jagi, a największy aplauz wzbudził na trybunach swoim rajdem pomiędzy kilkoma przeciwnikami, gdy do zdobycia gola zabrakło doprawdy niewiele. Co nie udało się jemu, fantastycznie wykonał Tadas Labukas. Najpierw nieporadnie wybił piłkę Norambuena, "Tadek" przejął ją na 20 metrze, sprytnie uprzedził Skerlę i świetnym uderzeniem w długi róg nie dał najmniejszych szans reprezentacyjnemu bramkarzowi. Stadion ogarnęła euforia i wydawało się, że Arce nic tego dnia nie stanie już na drodze. Właśnie, wydawało się. W 77 minucie na boisku leżał poturbowany Mirko, sędzia nie przerwał gry, nie zrobiła tego też Jagiellonia i wszystkich wyręczył Ante Rożić. A że ręką i miał na swoim koncie już żółtą kartkę, to konsekwencje były łatwe do przewidzenia. Na szczęście niesieni chóralnym dopingiem piłkarze nie pozwolili gościom w końcówce mecz a wiele, a wręcz przeciwnie, sami mogli podwyższyć wynik, bo dwukrotnie na drodze stawał najlepszy tego dnia obrońca Jagi - słupek.
Jeżeli Arka nadal będzie grała z tak wielką determinacją i zaangażowaniem, a przy okazji pewnie w obronie i skutecznie w ataku, to o zapełnienie nowego stadionu nie ma się co martwić. Już ostatnie sytuacje, gdy bilety na NSR kończą się kilka dni przed meczami pokazują, że kibice doceniają styl, w jakim gra Arka i postęp jaki robi z tygodnia na tydzień. To już pięć meczów z rzędu bez porażki na sztucznej trawie gościnnego stadionu rugby.