Kapitan Arki był dziś gościem Andrzeja Twarowskiego i Tomasza Smokowskiego w programie Liga+ Extra. Na wstępie odniósł się do piątkowego meczu z Wisłą, w którym Arka odniosła niespodziewane zwycięstwo.

Szczerze mówiąc wierzyłem, że jesteśmy w stanie wywieźć cenny wynik, a im bliżej było końca meczu, tym ta wiara była większa, a mobilizacja wśród nas rosła. Z tego co wiem to pierwsze zwycięstwo Arki w Krakowie z Wisłą, więc smakuje tym lepiej. W przerwie byliśmy trochę zestresowani przez to, że Andrzej Bledzewski musiał opuścić boisko, to zawsze niewygodna sytuacja dla bramkarza wejść w przerwie, ale Norbert Witkowski sobie świetnie poradził z tym i został bohaterem meczu. Wisła starała się grać piłką, my natomiast mieliśmy taktykę przerywania gry i wybijania ich z rytmu, co nam w piątek bardzo dobrze wychodziło dzięki świetnej organizacji gry.

 

Bartek spytany o przygotowania do meczu stwierdził, że trener Dariusz Pasieka pokazywał piłkarzom urywki z meczu Wisły w Bełchatowie i uczulał zespół na stałe fragmenty gry, że Wisła gra każdą piłkę na Marcelo, a Kirm blokuje piłkarza kryjącego Brazylijczyka.

 

Reporterzy Canal+ wychwycili, że w krótkiej rozmowie w przerwie Joel Tshibamba narzekał Mateuszowi Siebertowi, że Ława i inni zawodnicy na niego krzyczą, ale jak powiedział kapitan Arki były to głównie okrzyki mobilizacji i podpowiedzi dla napastnika z Konga.

 

Na koniec Bartosz Ława powiedział, że długo myślał nad przedłużeniem kontraktu, ale uznał, że jego czas w Arce dobiega końca, a 6 lat w jednym klubie to wystarczająco długo. Na pytanie gdzie będzie grał, odpowiedział, że nie prowadzi jeszcze z nikim rozmów i zaprzecza, że czeka na awans Pogoni Szczecin do ekstraklasy, bo decyzję podejmie znacznie wcześniej. Twardo jednak stąpa po ziemi i wie, że jego klubem raczej nie będzie żaden z czołowych klubów ekstraklasy.