Pozycja stopera od lat jest newralgicznym punktem naszego futbolu. Do tego stopnia, że Jacek Bąk występował w tej roli do 35 roku życia, Michał Żewłakow aspiracje do kadry zgłasza nadal, a Milanowi Baroszowi przeciwstawiamy Piotra Polczaka. Tymczasem niedaleka przyszłość może być znacznie bardziej kolorowa, bo po Kamila Glika i Macieja Sadloka stoją w kolejce najlepsze polskie kluby, a ostatnie tygodnie należały do wychowanego w szkółce słynnego FC Metz Mateusza Sieberta. A w Arce jest przecież również utalentowany Michał Płotka.
Mateusz w wieku 3 lat przeprowadził się z rodzicami do Francji, gdyż tam kończyć karierę postanowił jego ojciec Bernard, przed laty gracz Olimpii Poznań. Skutkiem tej wczesnej przeprowadzki są małe problemy Mateusza z płynnym porozumiewaniem się w języku polskim, ale na pewno młody piłkarz z czasem nadrobi i te braki. Bo tych piłkarskich do nadrobienia pozostało mu niewiele. Już podczas pierwszego treningu Mateusza w Arce dało się zauważyć, że jest to piłkarz z wyższej półki niż nasi młodzi wychowankowie. Przyjęcie piłki z podniesioną głową, znakomicie opanowany element wyprzedzania napastnika, a także mimo przeciętnego jak na stopera wzrostu (185cm) dobra koordynacja w powietrzu i gra głową. Sam piłkarz z kolei zwraca uwagę na inny element wyszkolenia, który od małego wpaja się we Francji:
We Francji w szkoleniu juniorów ogromną wagę przywiązuje się do taktyki. Po to, aby po przejściu do seniorów pewne rzeczy wykonywali machinalnie, mieli wyuczone schematy.
To z pewnością przyczyna, dzięki której Siebert radzi sobie świetnie zarówno na środku obrony, jak i na pozycji defensywnego pomocnika, gdzie wystawia go czasami Andrzej Zamilski - selekcjoner kadry U-21. To nie pierwsze doświadczenia piłkarza z młodzieżowymi reprezentacjami:
Mam również obywatelstwo francuskie i byłem powoływany przez Luca Rabata na konsultację kadry U-18 we Francji. Z mojego rocznika grali w niej między innymi David N'Gog z Liverpoolu czy Gabriel Obertan - obecnie Manchester United. Ponadto w szkółce Metzu dzieliłem długi czas pokój z Miralemem Pjaniciem, obecnie gwiazdą Lyonu i jednym z największych talentów w Europie.
Piłkarz mówi, że oferta z Arki była najbardziej konkretną i został wypożyczony na rok z opcją transferu definitywnego. Mimo fatalnego początku i kiepskiego występu na prawej obronie przeciwko Legii, nowy trener Dariusz Pasieka nie zrezygnował z niego, a wręcz odwrotnie, dał mu prawdziwą szansę na ulubionej pozycji i dziś Mateusz jest jednym z najważniejszych piłkarzy Arki, regularnie zgarniając nagrody dla piłkarza meczu w naszym plebiscycie. Pozostaje życzyć Mateuszowi powodzenia i mieć nadzieję, że działaczom uda się zatrzymać go na dłużej w Gdyni.