Z Turcji udaliśmy się przez Grecję do Macedonii, gdzie zatrzymaliśmy się w Bitoli – drugie co do wielkości miasto w Macedonii, a mieszka tam aż 90 tysięcy mieszkańców ;) Niedaleko naszego motelu znajdował się stadion miejscowego Pelisteru. W poprzednim sezonie ten zespół to nawet grał w eliminacjach Pucharu UEFA, gdzie nie sprostał już w 1 rundzie cypryjskiemu APOEL-owi Nikozja. Stadion sprawia przygnębiające wrażenie, nie udało mi się tam wejść, zrobiłem jedynie zdjęcia przez płot. Jego pojemność to 8 tysięcy. Jedyna fajna rzecz to basen, który przylega do stadionu. Miejscowych kibiców nie spotkałem, natomiast na murach było kilka napisów i można z nich wywnioskować, że nie lubią się z Vardarem Skopje.

 

 

Pelister Bitola

 

 

Po Macedonii przez Albanię i Czarnogórę dotarliśmy do Serbii. W Podgoricy – stolicy Czarnogóry, spędziliśmy pół dnia, co wystarczyło, żeby odwiedzić stadion narodowy, na którym na co dzień gra Buducnost. Niestety tu także nie udało mi się dostać na sam obiekt, jedynie zza muru co nieco widziałem. Stadion jest fajnie zagospodarowany od zewnątrz – znajdują się w nim sklepy, restauracje, a nawet bank. W mieście było trochę napisów, a także sporo plakatów zachęcających do dołączenia do Varvarich (tak się nazywają fani Buducnosti - http://i36.tinypic.com/2hykysj.jpg). Z kibicowskiego punktu widzenia głównym celem wyprawy był Belgrad. Niestety przybyliśmy tam dzień po meczu Crvenej Zvezdy ze Slavią Praga. Kiedy obejrzałem filmiki z tego meczu bardzo żałowałem, że mnie na nim nie było. Kiedy tylko przybyliśmy do Belgradu i zakwaterowaliśmy się, wyruszyłem z kolegą zobaczyć stadiony dwóch najsłynniejszych serbskich klubów. Pierwszy był obiekt Partizana. Nie jest on już nowy, co widać zwłaszcza z zewnątrz. Natomiast trybuny prezentują się już okazale, wrażenie psuje trochę jedynie bieżnia lekkoatletyczna. W sklepiku klubowym dowiedziałem się o terminie najbliższego meczu, który miał być w niedzielę. Stadion Crvenej Zvezdy znajduje się około 5 minut drogi na piechotę od obiektu rywala. Są one bardzo podobne, z tą różnicą, że obiekt Czerwonej Gwiazdy jest dużo większy – mieści ponad 50 tysięcy widzów, podczas gdy Partizana – nieco ponad 30. Akurat kiedy zwiedzaliśmy obiekt, służby porządkowe sprzątały po czwartkowym meczu Ligi Europy. Zewnętrzne mury stadionu ozdabiają efektowne graffiti (http://i37.tinypic.com/9k35s0.jpg).

 

 

Marakana



   30 sierpnia 2009, godzina 19.30, Stadion Partizan, FK Partizan – Hajduk Kula


   Na mecz wyruszyłem 3 godziny przed jego rozpoczęciem. Po półgodzinie dotarłem pod stadion, gdzie jeden z miejscowych zaprowadził mnie pod kasy i pomógł kupić odpowiedni bilet. Tym razem zakupiłem wejściówkę na prostą, bardzo blisko młyna Partizana. Cena to 400 dinarów, czyli nieco ponad 4 euro ;) Na młyn bilety były jeszcze o połowę tańsze. 2 godziny przed meczem udałem się pod wejście na mój sektor. I tutaj zdziwienie, gdyż w okolicy nie było ani jednego kibica. Bramy też były zamknięte. Po jakimś czasie przyjechało kilka autokarów, z których wysiadła policja. Ustawili się dookoła stadionu i czekali. Po chwili też pojawiły się pierwsze, małe grupki kibiców. Dopiero godzinę przed meczem zostały otwarte bramy. Stadion zapełniał się bardzo wolno i ostatecznie widzów było niecałe 5 tysięcy. Szok! W końcu Partizan to mistrz kraju, a Belgrad nie jest przecież małym miastem. Warto zauważyć, że większość kibiców zasiadła w młynie. Złe wrażenie zostało zatarte na początku meczu. Doping po prostu miazga! Nie wiem czy u nas znalazłaby się druga ekipa, która tak równo śpiewa. Zero przestojów, wszyscy z pełnym zaangażowaniem, czasem miało się wrażenie, że ludzi na meczu jest o wiele więcej niż w rzeczywistości. Między kolejnymi przyśpiewkami była chwila przerwy, w trakcie której wszyscy klaskali w rytm bębna, a gardła mogły sobie odpocząć. Młyn nieźle oflagowany, 2 większe flagi – Jużni Front i Alcatraz. Są to nazwy mniejszych grup, w obrębie całości fanatyków – Grobari. Nazwa ta oznacza Grabarzy, a wzięła się stąd, iż stadion Partizana leży przy ulicy Humskiej, a humka to po serbsku grób. Na prostej naprzeciwko mnie duża flaga Kosovo je Srbija. Pozostałe flagi znajdowały się w młynie i były one niewielkich rozmiarów. Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy kibice podnieśli w górę jakiś transparent i chwilę później została odpalona duża ilość pirotechniki, świece dymne i wystrzelili petardy. Oczywiście cały czas trwał fantastyczny doping.  Mecz zakończył się wygraną gospodarzy 1:0 po samobójczym trafieniu w drugiej połowie.

 

Grobari

 

   Na koniec wyprawy udaliśmy się do Budapesztu, gdzie musieliśmy czekać 24 godziny na dworcu na autobus. Dworzec ten jest położony tuż obok stadionu Ferencvarosu, czyli zgody Bałtyku ;) Ale, jako, że nie miałem już sił, nie zajrzałem tam. Oczywiście w każdym kraju zostawiałem pamiątki w postaci vlepek (http://i34.tinypic.com/nzfxck.jpg). Podsumowując, wyprawa udana, stadiony odwiedzone, za rok chcę tam wrócić!


Fotki z meczu Partizana:

http://i38.tinypic.com/28kt209.jpg

http://i38.tinypic.com/35mmf46.jpg

http://i34.tinypic.com/jgqzr9.jpg

 

Filmiki z meczu Partizan-Hajduk:

http://www.youtube.com/watch?v=LJLdWW_CU-0 - filmik Jeppo

http://www.youtube.com/watch?v=4D4hBezVJmg - skrót meczu