Trener Grzegorczyk dokonał paru roszad w składzie. W wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy Pawła Lenarcika, Martina Dobrotkę, Kasjana Lipkowskiego, Adama Ratajczyka, Michała Boreckiego, czy Hide Vitalucciego. Ale po kolei...
Najpierw do głosu doszli piłkarze Piasta, konkretnie Oskar Leśniak i Maciej Rosołek. Obydwaj oddali strzały, które poszybowały nad bramką Arki. Zaraz potem Alassane Sidibe, znajdując się w pobliżu pola karnego, poszukał szczęścia uderzeniem. Te jednak zblokowano, po czym do piłki dopadł Kacper Skóra. Młody skrzydłowy Arki przymierzył z ostrego kąta. Do interwencji zmuszony został Szymański, bramkarz gości. Twarda walka na boisku dała się we znaki. Przy jednej akcji ucierpiało aż dwóch graczy z Gdyni. Mowa o Skórze i Sidibe. Iworyjczyk przez chwilę dochodził do siebie, lecz na szczęście był w stanie kontynuować grę. Podobnie jak Skóra. Z murawy zszedł natomiast Adam Ratajczyk. 22-latek opuścił boisko z powodu urazu mięśnia uda w lewej nodze. Zastąpił go Marc Navarro. Trzymamy kciuki za to, by wymieniona kontuzja okazała się nie takim diabłem strasznym, jak go malują. Lipkowski przeszedł zatem do przodu. Hiszpan zajął swoją nominalną pozycję - prawego obrońcy. W ciągu kilku minut drużyna ze Śląska sprezentowała sobie 3 dogodne sytuacje, zwieńczone strzałami (kolejno Leśniaka z dystansu, Fabiana Piaseckiego z okolic 15. metra oraz główce Alana Czerwińskiego). Każdy z nich okazał się niecelny. Niedługo przed końcem pierwszej połowy Lipkowski pokusił się o bramkę. Jego silną próbę jednak zablokowano. Waleczny Kasjan próbował jeszcze zdziałać coś dwoma dośrodkowaniami, lecz nie odnalazły one swych adresatów. Do przerwy na tablicy widniał bezbramkowy remis.
I już na samym starcie drugiej odsłony byliśmy niezwykle blisko objęcia prowadzenia. Wszystko za sprawą Navarro, który sprzed pola karnego rabnął w słupek. Mecz nabierał tempa. Dopięliśmy swego w 57. minucie, kiedy to Dawid Gojny idealnie zacentrował w pole karne na czyhającego w tamtym miejscu Skórę. Kacper strzałem głową pokonał golkipera przyjezdnych. Korzystny dla nas rezultat długo się nie utrzymał. 180 sekund później wyrównali gliwiczanie. W sytuacji "sam na sam" z Pawłem Lenarcikiem znalazł się Maciej Rosołek. Były napastnik Arki z zimną krwią wykorzystał tę okazję. Maciej nie celebrował tego trafienia. W przeszłości reprezentował on żółto-niebieskie barwy, dla których zdobył nie jedną bramkę. Szacunek! Po upływie godziny od rozpoczęcia rywalizacji nastąpiły szybkie dwa uderzenie Arkowców - Hide Vitalucciego i Skóry. To właśnie Kacper po chwili potrzebował pomocy medycznej. Odezwał się przywodziciel. Został zmieniony, a na boisku ujrzeliśmy Tornike Gaprindashviliego. Oby i w tym wypadku nie skończyło się na czymś poważniejszym. W 70. minucie na trybunach zrobiło się gorąco. Kibice nie mogli uwierzyć w to, jakim cudem arbiter nie dopatrzył się przewinienia na Czubaku, który upadł po kontakcie z rywalem. Czubi zwijał się z bólu. Sędzia przerwał grę dopiero po dłuższej chwili, a o podyktowaniu jedenastki nie chciał nawet słyszeć...
Aktywny od początku wejścia Gaprindashvili zagroził Piastowi, gdy jego mocny strzał na rożny sparował Szymański. Wkrótce czujnością wykazał się Lenarcik, który "przytulił" futbolówkę, po uderzeniu Damiana Kądziora. Do końca regulaminowego czasu oponenci dwukrotnie poszukali zwycięskiej bramki. Wpierw strzelał Rosołek, następnie Grzegorz Tomasiewicz. Obie szanse zostały zmarnowane. Spotkanie wydłużono o co najmniej kolejne 30 minut. Remis 1:1 spowodował dogrywkę. W niej Piast się rozkręcił. W pierwszej części główką chybił Piasecki. W ostatniej akcji o mały włos nie skapitulował Lenarcik. Bramkarz żółto-niebieskich wybronił silne przy słupku uderzenie Miłosza Szczepańskiego. W 113. minucie pojedynku przeciwnicy wbili drugą bramkę. Na listę strzelców wpisał się wspomniany Szczepański. Wszystko wyszło z przypadku. Zaczęło się od strzału Michała Marcjanika, które wybite został przez golkipera Piasta. Zdobywca drugiego gola wyprzedził naszych defensorów i widząc przed sobą już tylko Lenarcika zachował stoicki spokój umieszczając piłkę w siatce. W końcówce sędzia podyktował karnego dla rywali. I wtedy nie zabrakło kontrowersji. Martin Dobrotka miał ponoć sfaulować Katsantonisa. Kibice zgodnie i tym razem dali głośno znać, co sądzą o owej decyzji. Do futbolówki podszedł "poszkodowany". Nie dał Lenarcikowi większych szans. Jeśli chodzi o dogrywkę w wykonaniu Arki, mogła być lepsza. Choć i zmęczenie zrobiło zapewne swoje. Kilkoma atakami próbowaliśmy odpowiedzieć, lecz zagrożenia spod własnej bramki oddalał zespół z województwa śląskiego.
Odpadliśmy z Pucharu, lecz nie można mówić o żadnym wstydzie. Zawodnicy pokazali serce i zaangażowanie, za co podziękowaliśmy im po meczu. Piłkarze teraz w pełni mogą się skupić na lidze. A jest w niej o co walczyć. Już pojutrze ponownie widzimy się na Stadionie Miejskim w Gdyni, gdzie żółto-niebiescy podejmą wicelidera Wisłę Płock. Wszyscy na Arkę!
Dzięki każdemu, kto przybył na środowe spotkanie. Frekwencja nie powaliła, ale jesteśmy też oczywiście w stanie zrozumieć nie najlepszy termin tego meczu. Po raz kolejny udowodniliśmy, że nawet w mniejszej liczbie można przez cały czas lecieć z fanatycznym dopingiem. W sobotę widzimy się na meczu. I koniecznie zapisujcie się na wyjazd do Tychów. Ten zaplanowany jest na 9 listopada. Arka on tour!
ARKA Gdynia: Lenarcik - Gojny (66' Stolc), Dobrotka, Marcjanik, Lipkowski - Skóra (66' Gaprindashvili), Vitalucci (86' Sobczak), Borecki, Sidibe, Ratajczyk (34' Navarro) - Czubak (90' Oliveira)
Piast Gliwice: Szymański - Huk, Czerwiński, Miguelito, Mokwa (78' Drapiński) - Chrapek (69' Tomasiewicz), Leśniak (78' Katsantonis)- Lewicki (69' Pyrka), Rosołek (97' Szczepański), Kądzior - Piasecki
Bramki: 57' Skóra, 60' Rosołek, 113' Szczepański, 118' Piasecki
Liczba widzów: 4786