„Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko”
Mój rozmówca raczej Brucea Lee nie pamięta, ale słowa mistrza sztuk walki pasują idealnie do tego, co pokazuje na murawie, szkoda że tak rzadko także... Mogłoby przed bramką przebiec stado słoni różowych z browarem w trąbach, gang stepujących karłów wybuchnąć mina przeciwpancerna – nie wiem czy cokolwiek zmąciłoby spokój Kacpra Krzepisza. Wychodził w Pucharze Polski (czy też wcześniej w swoim debiucie w ESA), bronił – z dawałoby się lekko znudzony – wszystko i szedł do szatni. Cukier krzepi pisał Wańkowicz, a ja kontruję Kacper krzepi.
Niko: Kacper zacznijmy schematycznie – jak to wszystko się zaczęło?
Kacper: Na pierwszy trening zaprowadziła mnie mama. Byłem wtedy w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Nie zakładałem jako dzieciak, że założę rękawice bramkarskie. Jednak na jednym z początkowych treningów zastąpiłem bramkarza i tak już zostało.
Słyszałeś od kolegów, że jesteś podobny do Schmeichela? ;-)
Hahah, nie, nie przypominam sobie.
Jesteś „zimny jak głaz”, ostoja spokoju, to opinie trenerów, ale i z boku patrząc na Twoje zachowanie wydajesz się nawet lekko znudzony podczas meczu hahah. Arek Zagórski śmieje się, że możesz wyjść np. w Dortmundzie przy 60 tys kibiców i Twój spokój będzie niezburzony. Naprawdę tak jest, czy jednak gdzieś tam w środku czasem się gotuje? Nawet koledzy z drużyny śmieją się, że Kacper to taki spokojny człowiek. Przyjdzie na trening-dzień dobry powie, polata w bramce i powie do widzenia ;-).
Cieszę̨ się̨, że trener Zagórski tak uważa. Trenowaliśmy razem około 10 lat i większość zawdzięczam właśnie jemu. Na meczach się nie stresuje. To prawda. Jestem skupiony i opanowany. Wiadomo ze przed każdym meczem jest lekki stresik ale mija on wraz z wyjściem na rozgrzewkę. Chciałbym kiedyś sprawdzić czy tak samo będzie przy dużej widownii meczu o dużą stawkę.
Prawdziwy Arkowiec wśród piłkarzy, takich coraz mniej - to kolejna opinia trenerów. Zadebiutowałeś w Arce już także w lidze -mecz z Wisłą. Dla Arkowca to spełnienie marzenia, a jakie są inne?
Debiut w pierwszej drużynie to było jedno z marzeń od momentu, kiedy zacząłem grać w piłkę. Następnymi są powrót do ekstraklasy i ponowne zwycięstwo w Pucharze Polski. Zwłaszcza ze oba te wydarzenia miałem okazję przeżyć́ jako kibic i mam nadzieję, że uda mi się je powtórzyć́ jako piłkarz Arki.
(Fot. dzięki uprzejmości trenera Michalika, który wręczył je Kacprowi przed meczem Pucharu Polski)
Pojawiały się plotki o możliwości wypożyczenia Ciebie, ale podobno powiedziałeś, że się nie poddasz i będziesz walczył o miejsce na murawie. To budzi szacunek, ale nie pojawiły się chwile zwątpienia? Tym bardziej, że wiele osób twierdzi, iż już jesteś bramkarzem ekstraklasowym.
Cieszą mnie takie opinie, chociaż uważam że jeszcze nie miałem okazji tego udowodnić. Przede mną jeszcze wiele pracy, żeby zostać bramkarzem nr.1i regularnie występować w lidze. Co do wypożyczenia to były tylko plotki, od początku miałem jasno przedstawioną sytuację, że zostaję w klubie.
Co jest Twoim mocnym punktem w bramce, o słabe oczywiście nie pytam;-)
Myślę, że moim mocnym punktem jest gra na linii.
Pamiętasz sytuację z czasów juniorskich, gdy trener Zagórski podczas turnieju o mistrzostwo Polski, zmieniał Cię przed karnymi i stawiał na kolegę z drużyny, który bronił -zresztą udanie-w karnych? Jak to wspominasz? Trener opowiadał, że miałeś żal, ale też wtedy zrozumiałeś, iż najważniejsze jest dobro drużyny, najważniejsza jest Arka.
Pamiętam dobrze tę sytuację. Dobrze broniłem podczas tego turnieju i gdy doszło do rzutów karnych pomyślałem, że mogę zostać bohaterem broniąc także jedenastki. Gdy zobaczyłem ze zostanę zmieniony. byłem załamany. Jednak udało nam się wygrać te rzuty karne zarówno w ćwierć jak i w półfinale. Ta sytuacja faktycznie okazała się dla mnie lekcją. Zrozumiałem, że najważniejsze dobro drużyny, a nie indywidualne osiągniecia.
Kacper król FIFY na Play Station, jak Twoja forma, masz się szykować, bo ktoś sprawdzi Twoją formę-jak myślisz czyje to słowa ;-)?
Haha. To chyba słowa Michała Nalepy. Jak grał jeszcze w Arce, to często mu podpowiadałem i pomagałem w sprawach związanych z tą grą. Taki ze mnie doradca, trener od PS, hahaha.
Skąd ksywka „Komóra”?
Ksywkę Komóra nadali mi koledzy z juniorów, jak mieliśmy chyba po 10 lat. Jako jedyny z drużyny nie miałem jeszcze pseudonimu, a że często „siedziałem na telefonie” to tak mnie nazwali i się przyjęło.
Dzięki za wywiad!
Dzięki!
Rozmawiał: NIKO