Relacja z wyjazdu do Bytomia
Podróż zapowiadała się ciekawie, a w naszych szeregach panowała pełna mobilizacja. Przed Bydgoszczą nastąpiła częściowa konfiskata alkoholi, co miało wprowadzić większą dyscyplinę. Tym razem jednak do niczego nie dochodzi, a cała podróż do Katowic przebiega dosyć monotonnie. Na miejscu przesiadamy się do specjala, który zawozi nas już do Bytomia. Trzeba przyznać, że tam przyjęto nas fantastycznie. Poczynając już od samego przywitania na dworcu głównym, zachowanie Polonistów było imponujące. Wychodząc z pociągu, skierowaliśmy się w stronę stadionu, każdy swoją drogą, większość już przyjęta przez Polonię, czyli z piwkiem w ręce. Na stadion dostaliśmy się po niedługim spacerku, a przy bramkach wejściowych kibice Arki otrzymywali smycz z biletem na mecz, który następnie upoważniał nas do darmowych napojów i jedzenia w trakcie oraz po meczu. Dostępny bigos oraz żurek, bardzo smaczny. W trakcie, gdy zaczynał się mecz, zacząć miało się też inne spotkanie, w którym przedstawiciele Arki odgrywać mieli główne role, a przeciwnikiem miał być chorzowski Ruch. Wydawało się, że wszystko jest znakomicie dograne, jednak trzecia ekipa, w której barwy niebieskie dominują, dowiedziała się zbyt wiele na owy temat i to oni odegrali główną rolę tego wieczoru.
Sam mecz to przewaga Arki, która bardzo długo nie potrafiła tego udokumentować strzeleniem bramki. W 58 minucie udało się jednak wyjść na prowadzenie, a stało się to za sprawą Dariusza Żurawia, który bramkę zdobył bo bezbłędnym wykonaniu jedenastki. Gdy zdawało się, że jest realna szansa na zdobycie jakichkolwiek punktów, wyprowadzono nas z błędu. Polonia w końcówce meczu zdobyła dwie bramki, a Arka po raz kolejny wróciła do Gdyni na tarczy – oczywiście piłkarze. Bo my bawiliśmy się przednio Królowa Śląska zaprezentowała ładną oprawę podczas spotkania, my ograniczyliśmy się do wyjątkowo efektywnego pokazu pirotechnicznego, który trwał bardzo długo. Miejmy nadzieję, że obejdzie się bez większej kary… Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni nie wytrzymaliśmy, a do piłkarzy poleciało kilka ostrzejszych słów. Tutaj należy się spodziewać, że gracze, pobierający pensje w naszym klubie nie będą przyjaźnie do nas nastawieni i pewnie już dawno się obrazili na wszystko i wszystkich.
Po meczu wszyscy kibice Arki proszeni byli do specjalnie przygotowanego na tą okazję ogródka, w którym można było coś zjeść i wypić. Czasu nie było zbyt wiele, gdyż o 23.15 przygotowany do odjazdu był pociąg specjalny do Katowic, skąd odjeżdżaliśmy do Gdyni. Na peronie bardzo miłe pożegnanie przez Polonię, podczas którego otrzymujemy zapowiedzianą niespodziankę w postaci jogurtów, drożdżówek, bułek, napoi, piwa itp. a wszystko to w ogromnych ilościach, zatem dla każdego starczyło. Droga do Gdyni to ciągła impreza. Jedynym minusem powrotu był jego czas. Jako pociąg „podrzędny” jechaliśmy wszystkimi możliwymi objazdami, przepuszczając wszystkie inne pociągi. W Gdyni meldujemy się ok. 11.30, a wyjazd uważamy za skończony.
Wielkie podziękowania należą się wszystkim kibicom Polonii za wspaniałą organizację i gościnę, której mało kto się spodziewał, myśląc o jej rozmiarach. Na pewno nikt kto Bytom odwiedził, swojej decyzji nie żałuje, bo był to bardzo przyjemny, mimo odległości dzielącej nasze miasta, wyjazd. Do końca sezonu został nam już tylko jeden mecz poza Gdynią, a wybierać się będziemy do Bełchatowa. Patrząc na nasze liczby wyjazdowe w tej rundzie możemy być z siebie zadowoleni i mam nadzieję, że nie zepsujemy tego za dwa tygodnie. Szykujmy się na wyjazd na GKS i bądźmy na prawdopodobnie niestety ostatnim wyjeździe w ekstraklasie w tym roku.