Arka ograła lidera!
- Na to zwycięstwo pracowała cała drużyna, a mnie udało się po prostu strzelić bramkę, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Chcieliśmy wygrać z liderem i z takim nastawieniem wyszliśmy na boisko. Nabiegaliśmy się, ale warto było, bo trzy punkty zostały w Gdyni - mówił skromnie Labukas.
Rzeczywiście gdynianie wybiegali to zwycięstwo, ale ważne jest i to, że pokazali dobrą grę, potwierdzając opinię trenera Pasieki, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym. Teraz na dobre wieści czekamy z Krakowa, bo właśnie tam żółto-niebiescy grają w sobotę z Cracovią.
Arka Gdynia pokonała lidera ekstraklasy Jagiellonię Białystok 1:0 (0:0)w meczu 6. kolejki. Jedyną bramkę meczu w 68. minucie strzelił Tadas Labukas.
Ten pressing wybitnie nie odpowiadał najgroźniejszym piłkarzom Jagiellonii. Goście w zasadzie tylko dwukrotnie mogli zdobyć gola: na początku drugiej połowy Kamil Grosicki i już w doliczonym czasie gry Andrius Skerla. Obaj fatalnie spudłowali. - Kiedyś z tym ostatnim występowałem w reprezentacji Litwy, ale teraz on gra, a ja jestem za słaby - pół żartem pół serio przypominał Labukas.
Piłkarze Jagiellonii długo analizowali porażkę. Przez godzinę z budynku klubowego nie wyszedł żaden piłkarz lidera.
Jaga przegrała, ale pozostała liderem
- Nadarzyła się możliwość ucieczki innym drużynom i zamierzamy to wykorzystać. Potem to niech rywale się martwią i czekają na nasze potknięcia - mówił przed rozpoczęciem spotkania trener Michał Probierz.
Pierwsza porażka żółto-czerwonych
Jagiellonia Białystok przegrała w Gdyni z Arką w meczu 6. kolejki. Mimo porażki, żółto-czerwoni utrzymali pozycję lidera ekstraklasy.
Podopieczni Michała Probierza mieli szansę, by po sześciu kolejkach zwiekszyć do czterech punktów dystans nad innymi zespołami. Niestety, ekipa Michała Probierza nie wykorzystała szansy, przegrywając 0:1 po golu Tadasa Labukasa. Tym samym, Arka wciąż pozostała niepokonana na własnym boisku.
Jagiellonia przegrała mecz z Arką Gdynia 0:1, ale nie zostaje zdegradowana w tabeli pozostając na szczycie tabeli i z tytułem lidera ekstraklasy.
Na początku spotkania Arka Gdynia praktycznie panowała na murawie, pomimo, że nie było żadnych poważnych sytuacji podbramkowych. Po jakimś czasie gra się wyrównała, ale nic to nie zmieniło.
W 68 minucie gry padła pierwsza bramka, Labukasowi udało się pokonać bramkarza Jagiellonii. Chwile później mało brakowało, aby białostocki zespół stracił kolejna bramkę, ale piłka odbiła się od słupka. W ostatniej minucie meczu Jagiellonia po rzucie rożnym miała szansę na zdobycie gola, ale bramkę głową przestrzelił Skerla.
Ciężkie życie lidera
Jagiellonia przekonała się, jak trudne jest życie lidera. Każdy chce z nim wygrać.
Cały tydzień mobilizowaliśmy się na spotkanie z Jagą. W końcu do Gdyni przyjeżdżał lider Ekstraklasy. Bardzo nam zależało na zwycięstwie – powiedział napastnik Arki Tadas Labukas. Litwin został bohaterem niedzielnego meczu, strzelając zwycięskiego gola.
Arka wcale nie przestraszyła się lidera. Od początku pojedynku poczynała sobie bardzo odważnie. Gospodarze osiągnęli przewagę i stworzyli kilka dobrych sytuacji strzeleckich. Nie były to "setki”, ale Grzegorz Sandomierski musiał się wyciągnąć, aby obronić uderzenie Denisa Glaviny, a obrońcy sporo napocić, by zatrzymać aktywnego Labaukasa.