NOWY STADION RUGBY OKIEM KIBICA
Okolica - dookoła stadionu
Przed spotkaniem każdy kibic wędruje, przemieszcza się, parkuje samochód i kątem oka ogląda stadion, na którym za kilka chwil odbędzie się nasz ulubiony spektakl - mecz piłkarski. Z zewnątrz stadion wygląda dość okazale. Mimo, że posiada w sumie jedną trybunę, jest na czym zawiesić oko. Efektowne i silne oświetlenie wywołuje niezłą łunę światła widoczną daleko, daleko w mieście. Ustawienie stadionu pozwala też "zajrzeć" do środka i zobaczyć, czy już coś ciekawego dzieje się na zielonej murawie. Jedynie banery z kibicami zawieszone na płocie mogłyby mieć swoją "drugą stronę", gdyż efektownie wyglądają tylko od strony trybun.
Wejście - czyli uśmiechamy się ładnie
Miło zaskoczyło mnie wejście automatyczne z czytnikiem biletów i kołowrotkiem. A raczej tylko ta pierwsza część - czytnik kodów. Niektórym kibicom sprawiało trudność trafienie biletem w wąską szczelinę, ale większość z nas weszła do środka dość sprawnie. Kołowrotek jest dość mały i wąski, więc ciekaw jestem jaką ocenę wystawią mu ludzie o większych gabarytach. Ja osobiście zahaczyłem piętą z tyłu i mało co nie wpadłem do środka. Już za kołowrotkiem pozycja na "2 żółte stopy", czyli prośba od ochrony o zajęcie odpowiedniego miejsca, uśmiechnięcie się do kamery i "macanko". Problem w tym, że zanim człowiek ustawi się na tych namalowanych na ziemi znaczkach stóp, znajdzie kamerę to już na plecach czuje następnego kibica który uporał się z kołowrotkiem. Trochę te stopy za blisko panowie organizatorzy.
Trybuny
Wysokość trybuny naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. Miejsca, które udało mi się uzyskać znajdowały się prawie na szczycie stadionu. Widok piękny. Jednak całą przyjemność oglądania murawy zaburzała lekka zadyszka. Dość szybko i łatwo odnalazłem swoje miejsce i usiadłem na jeszcze zimnym plastiku. Jak się po chwili okazało siedzenia na tym stadionie ustawione są dość blisko siebie. O ile siedzenie na krzesełku jest dość wygodne, to gdy cała trybuna wstała, okazało się, że jest dość ciasno (blokowaliśmy się barkami jeden o drugiego). Do tego wydostanie się ze swojego miejsca w celu udania się do toalety jest dość trudne. Z jednej strony stromizna trybuny, a z drugiej strony ludzie. Jedyna wolna droga to... plastikowe krzesełka. Po nich bez problemu wydostaliśmy się w trakcie meczu do toalety.
I tutaj ogromny plus dla projektanta. W toalecie podczas oczywistych czynności można oglądać mecz w dalszym ciągu. To efekt, którego się nie spodziewałem i który przypadł mi do gustu.
Wyjście - czyli test ewakuacji
Pod koniec spotkania "głos" poprosił nas o pozostanie na trybunach w celu przeprowadzenia próbnej ewakuacji. Po ostatnim gwizdku usłyszeliśmy, że w sektorze C wybuchł pożar i prosi się nas o opuszczenie stadionu. (ciekawe czemu znów na moim sektorze coś się dzieje... :) ). Gdy tylko "głos" zakończył meldunek zgasło światło i nastąpiły prawdziwie egipskie ciemności. I tutaj ocena bardzo słaba dla organizatorów. Gdyby nie setki telefonów komórkowych to nie byłoby widać niczego. Nie widać krzesełek, nie widać schodów, ich początku ani końca. Mam nadzieję, że nikt nie spadł ani nie zrobił sobie krzywdy. Panowie i panie - w dzisiejszych czasach na całym świecie znane są takie pojęcia jak "oświetlenie awaryjne", "oświetlenie / oznakowanie schodów" itp. Zejście ze szczytu trybuny w ciemności może zakończyć się naprawdę nieprzyjemnie.
Ogolnie mimo wszystko wystawiam temu miejscu ocenę dobrą. Stadion dla kibiców piłkarskich zarówno tych aktywnie jak i tych biernie uczestniczących w meczu piłkarskim jest generalnie funkcjonalny i przyjazny (pomijając wszechobecny monitoring, ale z tym już nic nie zrobimy). Podczas meczów ligowych, na których będziemy mogli już być postaramy się przetestować trybunę w ostatni sposób, którego tym razem zabrakło: "kto nie skacze ten... :)"
Narodowy Stadion Rugby okiem kibica
Narodowy Stadion Rugby przeszedł pierwszy praktyczny test związany z piłką nożną i jej kibicami. Jak został odebrany przez naszą wymagającą komisję? Myślę, że pozytywnie, mimo kilku błędów i niedociągnięć.