Na ten mecz czekaliśmy z niecierpliwością. Od początku tygodnia szło odczuć, że weekend przyniesie nam sporo pozytywnych emocji – w końcu na awans czekaliśmy 5 długich lat, jeżdżąc głównie po miejscowościach, którym życie kibicowskie jest raczej mało znane. Wiedzieliśmy też, że do Gdyni przybędą kibice drużyny przyjezdnej, co przez lata pierwszej ligi było rzadkim zjawiskiem.

Można śmiało stwierdzić, że dla Arkowców, Gdyni i Naszych zgodowiczów mecz zaczął się już w piątek popołudniu, kiedy to do Miasta Morza i Marzeń zaczęły się zjeżdżać delegacje wszystkich zgód, aby razem z Nami fetować awans. Początek weekendu mijał w atmosferze umacniania przyjaźni między kibicami.

Na mecz pożegnania z pierwszą ligą bilety rozchodziły się ekspresowo i na kilka dni przed meczem było wiadomo, że biletów nie starczy dla każdego zainteresowanego spotkaniem. Na większości dzielnic trwała pełna mobilizacja, transparenty, zbiórki dzielnicowe, przemarsze, pirotechnika i wszędzie… dosłownie wszędzie Nasze Święte Barwy! Arką żył każdy, od tych najmłodszych po najstarszych, taki widok bardzo cieszy i buduje!

Na stadionie na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem pełno ludzi, kolejki do kołowrotków jakby nie miały końca, co chwile się urywały telefony „jest opcja żeby weszło kilka osób bez biletu?”. Górka, Tory szczelnie wypełnione Kibicami, każdy w barwach – coś pięknego. Nawet trybuna VIP’ów zapełniona ludźmi jak nigdy, widać, że naprawdę cała Gdynia nie mogła się doczekać pierwszego gwizdka.

Na płotach lądują głównie flagi zgodowe oraz te, których nie może zabraknąć na żadnym meczu w Gdyni czyli Arka Gdynia oraz Górka. Doping w pierwszej połowie nie powalił na kolana, dużo osób musiało jeszcze nabrać siły po sobotnich baletach, aczkolwiek w drugą połowę wchodzimy zdecydowanie mocniej, momentami stadion aż drżał w posadach od Naszego dopingu!

 


W okolicach 70. minuty z płotów ściągamy flagi, a na ich miejsce idzie trans na całą Górkę z hasłem: „DZIŚ PO MECZU BAL DO RANA, PIERWSZA LIGO SAYONARA” Po chwili nad głowy wjeżdża sektorówka „Śledzie” a po jej ściągnięciu z trybuny w górę idzie kilkaset Machejek, do tego odpalamy pirotechnikę. Kilkadziesiąt świec dymnych, ognie wrocławskie oraz całe mnóstwo rac, łącznie przez prawie 5 minut piro nie zgasło na Górce! Mimo, że rozmieszczenie nie było takie jak tego chcieliśmy, to z całą pewnością przy kolejnych prezentacjach to się poprawi! Po ostatnim gwizdku część kibiców wybiega na murawę by cieszyć się wspólnie z piłkarzami. Co do kibiców Chrobrego to możemy powiedzieć tyle, że byli, mieli jedną flagę – tym razem chyba się opamiętali wieszając ją po wewnętrznej stronie klatki - i pojechali.

Po spotkaniu wszyscy kibice udali się na ul. Świętojańską, gdzie po chwili podjechał autobus z piłkarzami i wspólnym pochodem udaliśmy się pod fontannę na Skwerze Kościuszki, gdzie zapłonęło kilkaset rac w geście triumfu i upragnionego awansu!
Po oficjalnej fecie przyszła pora na zabawę, którą żyło całe miasto, każda dzielnica, większość knajp w centrum, a chyba szczególnie rejony plaży śródmiejskiej! Głośne śpiewy, niegasnąca pirotechnika towarzyszyły Fanatykom Arki i zgód do samego rana! Niektórzy weekend zakończyli w poniedziałek wieczorem ale cóż… na takie chwile czeka się latami więc i sił na zabawę nie można szczędzić! Teraz przed Nami miesiąc przerwy od rozgrywek i wjeżdżamy w Ekstraklasę! Do zobaczenia na Górce!
ARKA TO MY!

 

PEŁNE FOTORELACJE