Trener Krzysztof Janczak kilka lat temu wywalczył z juniorami Arki srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów. Teraz jest na dobrej drodze by powtórzyć to osiągnięcie. Zbudował ciekawy zespół, który w ciągu trzech dni ograł Lecha Poznań i Lechię Gdańsk. Gdyby nie wpadka w Koszalinie, żółto-niebiescy byliby już teraz liderem zachodniej grupy Centralnej Ligi Juniorów. Po dzisiejszym triumfie rozmawialiśmy z trenerem, który juniorów starszych prowadzi od lipca.

Za Wami bardzo udany tydzień. Nie sposób nie chwalić tej drużyny.

Na pewno można wyciągnąć po tym meczu dobre wnioski, ale mogliśmy rozstrzygnąć go znacznie szybciej. Zmarnowaliśmy trzy sytuacje stuprocentowe przed przerwą, po przerwie kolejne dwie i wkradł się w naszą grę niepokój. Cieszy, że dochodzimy z łatwością do wielu sytuacji, ale musimy skoncentrować się by jednak je wykorzystywać. Przed nami praca także nad stroną mentalną, by stres nie paraliżował zawodników pod bramką.

Jakub Kłosowski rozegrał dziś bardzo dobre zawody, ale jakby miał dobrze ustalony celownik to zszedłby z boiska co najmniej z hat-trickiem.

Wydaje mi się, że z Kubą trzeba pracować nad tym, aby miał więcej wiary w to, co robi. To ruchliwy napastnik, który bardzo często dochodzi do sytuacji,. W meczu z Lechem miał dwie świetne okazje, ale nie poddał się i za trzecim razem dał nam prowadzenie. Często mówię mu, aby nie załamywał się po jednej niewykorzystanej okazji, bo za chwilę przyjdą kolejne, jeśli będzie pracował na boisku. Żaden napastnik, nawet Robert Lewandowski, nie wykorzystuje wszystkich sytuacji.

Pana zdaniem wyróżniający się juniorzy, jak Kłosowski czy Hebel, powinni już trenować z pierwszym zespołem?

Wydaje mi się, że chłopcy w tym wieku powinni najpierw pokazać się z dobrej strony w rezerwach Arki. Jeśli ktoś na poziomie III ligi udowodni, że jest wartościowym zawodnikiem, to na pewno prędzej czy później trenerzy pierwszego zespołu z niego skorzystają. My - trenerzy Arki często ze sobą rozmawiamy, wymieniamy uwagi i trenerzy Niciński czy Wilczyński wiedzą, że jest taki napastnik jak Kłosowski, który ma potencjał. Cały czas monitorujemy postępy poszczególnych zawodników.

Duży plus należy postawić przy całej linii obrony, zwłaszcza, że nie miał pan do dyspozycji podstawowych stoperów.

U nas nie ma czegoś takiego jak podstawowy czy rezerwowy obrońca. Mamy wybór na każdej pozycji. Dziś zagrali Maciek Kaszorek z Jonatanem Pasieką i jestem z ich postawy zadowolony. Ci chłopcy cały czas się uczą, wyciągają wnioski, a my jesteśmy od tego by pewne rzeczy im pokazywać. Ważne, żeby chcieli się uczyć i ciężko pracować.

Zagościliście na stałe w czołówce. Pan zna smak medalu, czy zatem celem znów jest awans do półfinału Mistrzostw Polski?

Powiem tak - nie staramy się stawiać konkretnych celów, gramy z tygodnia na tydzień i zajmujemy kolejnym meczem. Przed nami wyjazd do Nowej Soli i żyjemy od jutra tylko tym meczem. Przed każdym meczem jest 0:0, decyduje dyspozycja dnia i każdy w tej lidze może wygrać z każdym. Celem numer 1 jest przygotowanie chłopaków pod pierwszy zespół, a nie medale. Wiosną zobaczymy co przyniesie tabela, jeśli uda się awansować to będziemy szczęśliwi, ale mamy inne priorytety.

Rozmawiał: mazzano