Jedynie derbowe spotkania z Lechią Gdańsk cieszą się większą popularnością wśród kibiców Arki Gdynia. Już jutro o godz. 18:15 przyjdzie im obejrzeć ciekawie zapowiadający się pojedynek z Legią Warszawa. Po przerwie dla reprezentacji narodowej piłkarze wracają na ligowe stadiony. Zawodnicy Arki ten czas poświecili na grę w Pucharze Ekstraklasy, w dodatku z powodzeniem eliminując w systemie mecz – rewanż Polonię Warszawa. Czesław Michniewicz w tych dwóch spotkaniach mógł przećwiczyć różne warianty i ustawienia na Legię, a przede wszystkim sprawdzić formę piłkarzy. Zdecydowanie najlepiej pokazali się byli zawodnicy… Legii, mowa tutaj o Tomaszu Sokołowskim oraz Bartoszu Karwanie. Tego pierwszego na pewno ujrzymy w sobotni wieczór od pierwszej minuty. Drugi z kolei dobre występy w PE przypłacił kontuzją. Decyzja czy będzie w stanie zagrać ze stołeczną drużyna zapadnie prawdopodobniej tuż przed meczem. Na cztery spotkania w rundzie wiosennej żółto-niebiescy odnieśli ledwie dwa wyjazdowe remisy, z Jagiellonią oraz Lechem Poznań. Jedyny jak dotąd meczu na własnym podwórku zakończyli kompromitującym 0:1 z Piastem Gliwice. 10 pozycja i ledwie 4 pkt. przewagi nad barażowym miejscem to nie za wesoła sytuacja. Legioniści, którzy aspirują do mistrzowskiej korony także nie powalają na kolana w obecnej rundzie. Ledwie jedno zwycięstwo u siebie z Odrą Wodzisław i dwa remisy (Polonia Warszawa, Górnik) to za mało, by zbliżyć się do Kolejorza. W przedmeczowych spekulacjach Arkowcy twierdzą, iż łatwo skóry nie sprzedadzą. Kto może najbardziej postraszyć stołecznych? Kibice liczą na pewno na duet Wachowicz – Zakrzewski, ale forma obu napastników znad morza nie jest najwyższa. Gdynianie przede wszystkim powinni skorzystać, iż do trójmiasta nie przyjeżdża jeden z czołowych zawodników Legii Miro Radovic. Zawodnik ten ma skręcony staw skokowy. W składzie trenera Urbana nie ma też Szali oraz Komorowskiego. Kluczowa dla meczu może okazać się walka w drugiej linii. Wszyscy są ciekawi postawy Rogera oraz Piotra Gizy, motorów napędowych Legii. Na plus dla Arki może przemawiać siła ataku przeciwnika, która już nie jest tak bardzo rażąca jak wcześniej. Piłkarzy Czesława Michniewicza zbytnio motywować na takiego przeciwnika nie trzeba. Zdają sobie doskonale sprawę, że nie grają jedynie dla kolejnych oczek w tabeli. Jutrzejsze spotkanie obejrzy prawdopodobnie komplet publiczności, radzimy szybciej zjawić się na stadionie oczywiście w żółto-niebieskich barwach. Która młoda myśl szkoleniowa wygra? A może padnie kolejny remis w Gdyni jak to bywało w ubiegłych latach? Przekonamy się jutro mniej więcej parę minut po 20:00. Arkowcy wygrajcie to dla nas!
Źródło: własne
bramka Olo Moskalewicza w ostatnim spotkaniu Arka - Legia rozgrywanym w Gdyni.