Arka Gdynia - Miedź Legnica 0:0

Arka: Jakub Miszczuk - Przemysław Stolc M, Michał Marcjanik M, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Michał Nalepa M, Antoni Łukasiewicz (73' Michał Rzuchowski) - Michał Renusz (76' Aleksander Jagiełło M), Marcus da Silva, Paweł Wojowski M  (46' Bartosz Ława) - Paweł Abbott

Miedź: Dawid Smug M - Grzegorz Bartczak, Radosław Bartoszewicz (46' Jakub Księżniakiewicz M), Adrian Mrowiec, Adrian Woźniczka - Adrian Cierpka M, Yannick Kakoko - Wojciech Łobodziński, Tadas Labukas, Marcin Garuch (75' Jakub Chrzanowski) - Jorge Kadu (54' Mateusz Szczepianiak)

Żółte kartki: Abbott, Marcus, Sobieraj (Arka) - Garuch, Bartczak, Labukas, Łobodziński (Miedź)

Widzów: 5236

Jesienny mecz pomiędzy Arką i Miedzią zakończył się historycznym remisem 4:4, zatem kibice mieli dziś uzasadnione oczekiwania. Jeszcze wczoraj wydawało się, że zainteresowanie meczem jest nieszczególne, na szczęście dzisiaj od godzin rannych w punktach sprzedaży ustawiały się długie kolejki. Poskutkowało to po raz trzeci bardzo solidną frekwencją, którą chwalili obaj trenerzy i goście dzisiejszego meczu. - Mecze przy takich kibicach to piękno futbolu - mówił trener Miedzi, Janusz Kudyba.

Obie połowy dostarczyły wielu emocji, chociaż zabrakło soli futbolu, czyli bramek. Trener Grzegorz Niciński ustawił dziś drużynę w sprawdzonym ustawieniu z Marcusem na pozycji nr 10. Miedź odpowiedziała ofensywnym kwartetem i mecz od samego początku mógł się podobać. Wysokie tempo, wymienność pozycji i wiele naprawdę ciekawych akcji. W Arce pierwsze skrzypce grał jak zwykle Marcus. Liderem Miedzi był Kakoko, tak dobrego rozgrywającego nie widzieliśmy u rywali Arki dawno. Iskrzyło raz po raz. Strzelał Marcus, próbował Wojowski, po chwili nacierała już Miedź i gorąco było pod bramką Arki. W 20 minucie z dystansu uderzył Cierpka i piłka zatrzymała się dopiero na poprzeczce. Działo się i chociaż żaden zespół nie wypracował klasycznej "setki" to kibice schodzili na przerwę z zaostrzonymi apetytami.

Trener Niciński postanowił po przerwie powrócić do ustawienia ofensywy z meczu z Widzewem. Zaowocowało to kolejnymi świetnymi okazjami dla Arki. W 59 minucie z dystansu huknął Warcholak i Abbott był blisko dobicia piłki z bliska do bramki. W 62 minucie sam na sam z bramkarzem znalazł się Ława, ale uderzył z 7. metrów prosto w Smuga. Jeszcze lepsza szansa przytrafiła się trzy minuty później. Najlepszy w Arce Marcus szarpnął prawą flanką, dograł w pole bramkowe prosto na nogę "Ławki", ten jednak źle trafił w piłkę i ta przeturlała się obok słupka. Niestety, to drugi mecz z rzędu, gdy vice-kapitan Arki nie wykorzystuje piłki meczowej. Koniec emocji? Nic z tego. Miedź odpowiedziała już po dwóch minutach. Dośrodkowanie Garucha trafiło między Sobieraja a Warcholaka, nieporozumienie wykorzystał Labukas i gdyby lepiej trafił w piłkę to Miszczuk nie miałby nic do powiedzenia. A tak, piłka spadła prosto na poprzeczkę. Po raz trzeci tego dnia.

Po upływie 70 minuty emocje przeniosły się z boiska na trybuny. O fantastyczną oprawę poświęconą Emigrantom zadbali Ultrasi Arki. Już teraz zapraszamy do galerii naszych niezawodnych fotoreporterów. To była moc! Reasumując, chyba nikt nie żałował, że wybrał się na stadion. Obejrzeliśmy ciekawy, szybki mecz, okraszony świetną oprawą. Niestety znów zawiodła skuteczność i miejmy nadzieję, że trenerom uda się przywrócić u zawodników pewność siebie i  precyzję pod bramką. Będziemy monotonni, ale takie mecze wygrywa drużynie dobry, skuteczny napastnik.