Dolcan Ząbki - Arka Gdynia 0:0

Dolcan: 12. Mateusz Kryczka - 8. Mateusz Długołęcki, 6. Piotr Klepczarek, 16. Mateusz Cichocki - 15. Tomasz Prejs (64, 7. Kamil Mazek), 17. Adrian Łuszkiewicz, 23. Szymon Matuszek, 13. Grzegorz Piesio, 21. Bartosz Wiśniewski, 24. Damian Świerblewski (84, 14. Damian Jakubik) - 10. Tomasz Chałas (56, 27. Patryk Mikita). 

Arka: 1. Łukasz Skowron - 7. Łukasz Kowalski, 29. Michał Marcjanik, 3. Krzysztof Sobieraj, 23. Marcin Warcholak - 13. Aleksander Jagiełło (90, 21. Paweł Brzuzy), 20. Bartosz Ława, 6. Antoni Łukasiewicz, 19. Grzegorz Lech (61', 25. Paweł Wojowski), 10. Antonio Calderón (77', 14. Michał Nalepa) - 9. Paweł Abbott. 

Widzów: 783

Kibice Arki, którzy przyjechali dziś za zespołem do Ząbek, mogli poczuć swoiste deja vu z meczu w Ostródzie. Różniły się tylko warunki przyrody, ale upał, gra i wynik były niemal identyczne jak te sprzed roku. 

Arka rozpoczęła mecz tak, jak życzy sobie trener Dariusz Dźwigała. Grała sporo piłką i miała optyczną przewagę. Już po niespełna minucie gościła w polu karnym gospodarzy, ale akcję udało się sfinalizować jedynie niecelnym strzałem Kowalskiego. Dolcan ewidentnie czekał na stałe fragmenty gry i mógł doczekać się w 25 minucie. Tajną bronią gospodarzy był Łuszkiewicz. Posłał piłkę z autu aż w pole karne, gdzie znalazł się Cichocki Grający jeszcze niedawno w Arce obrońca mógł zrobić wszystko, ale nie spodziewał się chyba takiej interwencji Skowrona. Grający dziś bardzo pewnie bramkarz Arki zatrzymał go wyjątkową paradą. Jeszcze groźniej było po dziewięciu minutach. Tym razem Łuszkiewicz zagrywał z rogu, a wyblokowany Skowron mógł tylko patrzyć jak po strzale Piesia piłka obija poprzeczkę. Tytuł pechowca meczu zabrał mu szybko Olek Jagiełło. W 42 minucie Arka wyprowadziła wzorową kontrę. Łukasiewicz prostopadłym podaniem poszukał Abbotta, napastnik Arki dograł idealne w pole karne, a tam... No właśnie, trudno wytłumaczyć co się stało. Jagiełło nabiegał na piąty metr, miał otwartą całą bramkę... Wcelował jednak w nogi rozpaczliwie rzucającego sie przed siebie Kryczki.

Druga połowa nie przyniosła tak wybornych okazji, przyniosła za to znacznie niższe tempo meczu. Dolcan i Arka traciły stopniowo siły, grając głównie w środkowej strefie boiska. Pretensje do siebie po meczu miał Abbott, który wypracował sobie świetną okazję w 59 minucie Przerzucił piłkę nad obrońcą, wbiegł w pole karne i uderzył książkowo po długim rogu. Piłka niestety jedynie musnęła słupek od zewnętrznej strony. W końcówce zabrakło precyzji w kilku kontrach. Drużyna ma wciąż nad czym pracować, ale do Gdyni powinna wracać umiarkowanie zadowolona. Dolcan pokazał, że będzie groźny dla najlepszych i ten punkt trzeba szanować.

mazzano