W myśl zasady "nic o nas bez nas" wzięliśmy dziś udział w VII Gdyńskiej Debacie Młodych zatytułowanej "Czym jest społeczność kibiców?". Organizatorzy spotkania - Fundacja Pomeranian Students' Coallition zaprosiła do grona prelegentów dobrze znane nam osoby - Mariusza "Megafona" Jędrzejewskiego, radnego miasta, bohatera naszego lutowego wywiadu - Pawła Brutela, a także dyrektora Stadionu Miejskiego - Dariusza Schwarza. Grono to uzupełnili: Joanna Zielińska - pełnomocnik prezydenta miasta ds. sportu, a także psycholog sportu Aleksandra Zienowicz i Tomasz Orlean - przedstawiciel kibiców koszykarskiego Asseco Gdynia. Debata potrwała dwie godziny.

Osią debaty było szeroko pojęte kibicowanie. Prelegenci dyskutowali o istocie, sposobie oraz całej otoczce kibicowania. Odpowiadali również na pytania prowadzących i gości, którzy odwiedzili w dzisiejsze popołudnie salkę konferencyjną Stadionu Miejskiego. Przedstawiamy zatem najciekawsze fragmenty wypowiedzi prelegentów z dwugodzinnej debaty, zwłaszcza te dotyczące naszego klubu.

Mariusz "Megafon" Jędrzejewski - prezes OZSK:

Społeczność kibicowska, jeśli w ogóle możemy użyć takiego określenia, to w moim odczuciu typowa subkultura sytuacyjna. To określenie, nie wiedzieć czemu, ma pejoratywny wydźwięk, tymczasem najtrafniej określa naszą grupę społeczną. Trudno sprecyzować czym ona się charakteryzuje - to zależy od miasta i klubu. Inną specyfikę ma kibicowanie w Anglii, a inną w Polsce. Inaczej zachowują się kibice na stadionach ekstraklasy, a inaczej klubów B-klasy.

Najczęściej młodzież przesiąka pasją kibicowania między 10. a 18. rokiem życia. Powody są różne. Z badań wynika, że największy wpływ na to, że ktoś trafia na stadion ma otoczenie, w którym dorastamy i miejsce zamieszkania, a także rodzina, zwłaszcza ojciec. Jeśli sam kibicuje, wówczas niemal na pewno zabierze syna czy córkę na mecz piłkarski.

Społeczność kibicowska jest bardzo szeroka. Dla jednych Arka to całe życie. Rozpoczynają dzień od czytania wiadomości o ukochanym klubie i idą spać dopiero po przejrzeniu strony czy forum. Inni trafiają na stadion, żeby obejrzeć widowisko sportowe. Co ciekawe, według różnych badań, aż 96% uczestników meczu piłkarskiego, deklaruje, że chce w nim uczestniczyć w mniej lub bardziej zaangażowany sposób. Mało jest na stadionie osób, które beznamiętnie reagują na boiskowe wydarzenia czy efektowne oprawy. Oczywiście na stadionie jest miejsce zarówno dla fanatyków, jak i tak zwanych "pikników".

Honor, wiara, tradycja, wierność klubowi i barwom - to nasze najważniejsze wartości. Jest takie powiedzenie - "Bóg wybacza, Arka nigdy". Kibic nie wybaczy innemu kibicowi czy piłkarzowi sprzeniewierzenia barw klubowych. Są one największą wartością i należy je godnie reprezentować.

Paweł Brutel - wiceprzewodniczący Rady Miasta, kibic Arki:

Fakt, że jestem aktywnym kibicem, nie ma większego wpływ na moją pracę i codzienne obowiązki. Ba, czasem to ułatwia pewne sprawy, gdy mam możliwość poszerzenia kontaktów. Czym jest dla nas kibicowanie? W tym momencie muszę zacytować słowa Megafona ze spotkania z piłkarzami przed rundą wiosenną - "Zróbcie wszystko, żebyśmy nie mieli popsutej niedzieli po meczu". Wyniki Arki mają wpływ na nasz nastrój, humor. Kibice dopasowują do meczów rozkład dnia, inne zajęcia. Wbrew pozorom kibic nie jest pamiętliwy. Szybko zapomina o niekorzystnym wyniku i znów wierzy, że następny mecz będzie wygrany.

Sednem kibicowania jest pomoc drużynie. Doping, który daje zespołowi świadomość, że ma wsparcie, że ma dla kogo grać i nie jest osamotniony. Społeczność kibiców jest zróżnicowana, ale po wejściu na stadion to wszystko nie ma znaczenia. Dla każdego, bez względu na wiek, wykształcenie czy płeć liczy się to samo - zwycięstwo ukochanej drużyny.

Jedną z osi debaty była dyskusja o frekwencji i o tym, jak zapełnić trybuny gdyńskich aren. Pani Joanna Zielińska zauważyła, niestety słusznie, że frekwencja jest najczęściej uzależniona od wyników. Walcząca o awans Arka mogła liczyć na wsparcie 6-7 tysięcy widzów, a na ostatnim meczu z Puszczą Niepołomice trybuny świeciły pustkami i fanów było już tylko niespełna 3 tysiące. Swoją teorię na ten temat ma Dyrektor Stadionu Miejskiego, Dariusz Schwarz: - Kibice w Gdyni są rozpieszczeni. Gama wydarzeń sportowych, spośród których wybierają, jest bardzo szeroka. Do tego dochodzą regularne transmisje telewizyjne, które powodują odpływ części widzów przed telewizory. Jak powiedział włodarz stadionu, na którym swoje mecze rozgrywa Arka, przed wszystkimi długa i żmudna praca nad przyciągnięciem większej ilości widzów na stadion. W gruncie rzeczy często wszystko sprowadza się do wyniku. Widz zawiera pewną umowę z klubem, nabywając bilet i liczy, że po przyjściu na mecz zobaczy ciekawe widowisko. Gdy przyjdzie na 2-3 mecze i będzie rozczarowany marną jakością, kolejny raz dwa razy się zastanowi nim wyda 20 złotych na bilet. Dariusz Schwarz przyznał rację, że frekwencja bywa uzależniona od wyników i mocno się waha. Jest to jednak zrozumiałe, skoro kilka lat z rzędu zamiast najlepszych drużyn, kibice Arki muszą emocjonować się pojedynkami z Puszczą Niepołomice czy Kolejarzem Stróże. Na dłuższą metę, taki produkt spowszednieje i pozostanie atrakcyjny tylko dla najwierniejszych kibiców.

Prelegenci podkreślili coraz lepszą współpracę miasta, władz klubu i kibiców. Jak zauważył "Megafon" kilka lat temu była to szorstka współpraca, a aktualnie wszystkie drzwi są otwarte i zainteresowane strony często dyskutują nad różnymi akcjami i usprawnieniem współpracy. Przedstawiciele władz miasta podkreślali dobrą atmosferę, która panuje na meczach Arki i zachęcili wszystkich do odwiedzania gdyńskich aren.

Dziękujemy za zaproszenie do udziału w debacie. Więcej będzie można przeczytać w Biuletynie Debat Młodych.

mazzano