Wsparcia najbardziej potrzebują stojący pod ścianą

Tytuł zbyt dramatyczny zapewne, ale nie chodzi tu o stanie pod ścianą. O wsparcie na pewno tak. Nie pamiętam kiedy ostatnio, ale tym razem na pewno można z czystym sumieniem powiedzieć: - Tak, w mordę, dobra robota! (tak, to piszę ja – nikt się nie podszywa, heh). Nikt nie zapewni nas, że nowi piłkarze poprowadzą Arkę do ekstraklasy. Ale też nikt nie zaprzeczy, że na obecną chwilę to okienko transferowe i działania na tej płaszczyźnie, robią wrażenie. Dobre rzecz jasna, bo w szoku już bywałem nie raz, niekoniecznie pozytywnym.

Nadszedł więc czas na nas – na kibiców. Bez smęcenia, bez tłumaczeń, bez czekania jak ułożą się pierwsze mecze. Po prostu trzeba ruszyć dupy! Powiedzmy sobie szczerze – frekwencja, delikatnie mówiąc, do najlepszych nie należy. A to także – a w sumie przede wszystkim – nasze zadanie. Piłkarze powinni przyciągać grą, klub działaniami marketingowymi, a my? My mamy tylko narzekać? Pisać na forum? Naszym obowiązkiem, a nie prawem, jest iść na mecz. Naszym cholernym obowiązkiem. Nie obiecam awansu, bo sam go sobie nie obiecuję. Pewnie nie raz i nie dwa zaklniemy jeszcze wychodząc wściekli ze stadionu, ale to nic. To nic! „Nie obiecuję wam, że będzie łatwo, ale obiecuję, że będzie warto”.

Mieszkańcy ćwierćmilionowego miasta plus prężne przecież fan cluby muszą, po prostu muszą sprawić, aby stadion w Gdyni zapełnił się. Redakcyjny kolega mazzano stwierdził dziś, że zadziała lub zadziałał „efekt Ślusarza”. Domyślam się o co chodzi, ale nie będę wychodził przed szereg. Na pewno napisze o tym sam. Ja wiem jedno – musi zadziałać „efekt kibica”. Bierzesz kolegę „na plecy”, on następnego i zapieprzacie na mecz.

Między ludźmi jest jedność i wsparcie, kiedy mają mało.
Teraz się od przesytu w dupach poprzewracało”

niko