Kibic Arki często bywa bezradny, choćby nie wiadomo jak bardzo chciał drużynie pomóc. Ale mamy też kibica, który jest "radny", a właściwie radnym. Z Pawłem Brutelem, radnym miasta rozmawiamy nie tylko o Arce, a więc tym razem łamiemy nieco konwencję. Czasem warto...

Siedzimy właśnie w sali konferencyjnej Rady Miasta. Często przewija się tutaj temat Arki?

Często. Wiele osób z tego budynku regularnie pojawia się na meczach. Nie tylko ja, więc temat Arki jest tu nierzadko poruszany. Wymieniamy się spostrzeżeniami, uwagami, rozmawiamy o wynikach. Część osób faktycznie wie o co chodzi, a inni zaczynają kibicować przed wyborami (śmiech). W Radzie Miasta jest więc grupa kibiców, podobnie wśród urzędników. Natomiast w moim otoczeniu wszyscy wiedzą, że jestem kibicem. Nie kryłem tego od samego początku.

Dla wielu polskich polityków, każdy kto zakłada szalik i idzie na mecz, to kibol.

Nie spotkałem się bezpośrednio tutaj z takim myśleniem czy wypowiedzią. Nie jest tajemnicą że w Radzie Miasta pracuję w Komisji Sportu i to są nie tylko inicjatywy związane z Arką. Staram się na przykład jak najmocniej inicjować budowę nowych boisk przy szkołach. Udało się już na Działkach Leśnych, latem planuje się kolejne na Grabówku. Wiele osób kojarzyło mnie jako kibica na długo przed wyborami, stąd podczas kampanii nie byłem specjalnie natarczywy w okazywaniu moich sympatii. Byłem sobą i robiłem swoje. Podczas wyborów uznałem, że będę naturalny. Było grono osób, które wiedziało, że jestem od lat kibicem i mogłem liczyć z ich strony na pomoc przy wyborach, a także  ich głosy na Witominie, Chwarznie-Wiczlinie, Działkach Leśnych, Grabówku i Leszczynkach.

Kibice Arki to jednak duża społeczność. Na pewno większa niż frekwencja na meczach.

Oczywiście. Sami wiecie najlepiej, ile osób śledzi Waszą stronę, ile osób się loguje na forum. Wielu z nas czy to w szkole, czy w biurze, czy przed wyjściem do pracy zaczyna dzień od informacji o Arce. Taki codzienny rytuał. Teraz jesteśmy chwilowo pod kreską, jeżeli chodzi o frekwencję, ale oczywiście jest to związane z wynikami sportowymi, które często są niestety miarą liczby publiki.

W pewien sposób przetarłeś szlak. Uważasz, że kibiców Arki w Radzie Miasta będzie coraz więcej?

Moim zdaniem jest ich niemało. Temat Arki nie jest w jakiś sposób chowany czy pomijany w Radzie. Arka była, jest i będzie. Jest częścią tego miasta, tej lokalnej społeczności i nikt specjalnie nie musi w sposób szczególny na co dzień Jej eksponować. To nie miasto zarządza klubem, są do tego wyznaczone inne osoby, a my skupiamy się głównie na sporcie masowym. Zwłaszcza dotyczącym dzieci i młodzieży.

Co roku solidnie go wspieracie.

Tak, rocznie przeznaczamy 2 miliony złotych na szkolenie dzieci i młodzieży. Na stronie Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji są dokładne dane na ten temat. Wśród beneficjentów jest między innymi SI Arka Gdynia. Warto dodać że gmina zapewniła naprawdę niezłe obiekty treningowe. W skali krajowej chyba nie musimy się wstydzić swojej infrastruktury, a model wspierania sportu dzieci i młodzieży się sprawdza, o czym świadczą coroczne sukcesy juniorów w piłce nożnej czy koszykówce. Podczas Arka Gdynia Cup 2014 rozmawiałem z trenerami Polonii Bytom i oni byli autentycznie zachwyceni infrastrukturą sportową w Gdyni. Dla nich to przepaść w porównaniu z tym co mają u siebie.

Dokładacie sporą cegiełkę do sukcesów juniorów Arki.

Nas bardzo cieszą osiągane przez nich wyniki, bo świadczy to o tym, że te pieniądze są mądrze wydatkowane, a szkolenie w stowarzyszeniu jest na bardzo wysokim poziomie.

Ostatnio pojawiły się wśród kibiców Arki plotki, jakoby boisko na Witominie miał przejąć Bałtyk.

Ta sprawa jest już rozwiązana i nie przewiduje się w niej żadnych zmian. SI Arka pozostanie na boisku przy ul. Nauczycielskiej w Witominie.

Podczas wylotu Arki do USA nastąpił mały zgrzyt. Na stronie oficjalnej Arki pojawiło się zdjęcie, na którym prezes Pertkiewicz wręcza pamiątkową książkę o Gdańsku. Jak to zostało odebrane w gabinetach Urzędu Miasta?

Pomidor (śmiech).

Orientujesz się w aktualnej sytuacji właścicielskiej w Arce?

Podejrzewam, że w takim stopniu jak i Wy. Niestety, nic nowego nie dodam. W mojej ocenie kluczem do sukcesu Arki jest szeroka grupa lokalnych firm wspierających klub. Wiązałaby lokalny biznes z klubem, utożsamiała go z Arką i dawałaby jakieś gwarancje, że kłopoty jednego nie przełożą się bezpośrednio na kłopoty klubu. Przecież taki model już kiedyś w Arce funkcjonował, a dzisiaj jest na przykład w Grudziądzu. Mnie, a także, jak podejrzewam, wielu kibiców dziwi, czemu firmy z sektora gospodarki morskiej szerokim łukiem omijają Arkę... Przecież od dawna były one nierozerwalnie związane z jej losami i historią. Chciałbym żeby te wzajemne relacje powróciły.

Brakuje Ci pomysłu na funkcjonowanie Arki?

Niekiedy mam wrażenie że tak. Uważam, że pomysł na Arkę powinien wyjść z klubowych gabinetów. Kibice robią, co mogą, aby promować mecze i inne wydarzenia związane z Arką, ale inicjatywa musi być po stronie Zarządu. Dzisiaj nie wiem jaki pomysł na Arkę mają jej zarządcy i pracownicy. Oczywiście, mówi się, że emocje są złym doradcą w biznesie, ale chciałbym widzieć więcej pasji, zaangażowania. Nie chciałbym, żeby klub był traktowany tylko jako firma wokół tabelek finansowych. To nie tylko firma, to Arka! Trzeba o nią dbać, starać się i pracować dla niej 7 dni w tygodniu z nastawieniem gospodarza, a nie pracownika. Tak samo piłkarze muszą czuć odpowiedzialność za wynik, bo nie reprezentują byle jakiego pierwszoligowego klubu. Stworzenie mody na Arkę jest głównym zadaniem Zarządu, a kreowanie nowych pomysłów marketingowych zadaniem pracowników.

Nie wykorzystano za bardzo efektu nowego stadionu...

To prawda. Dzisiaj jesteśmy w innym miejscu i trzeba na nowo zweryfikować plany. Chciałbym usłyszeć ze strony klubu jaka jest mapa drogowa. Gdzie widzą Arkę nie za rok, ale za pięć lat. Wydaje mi się, że obecnie kręcimy się „od szansy awansu do szansy awansu”. Z drugiej strony podobała mi się postawa Zarządu przed sezonem w urealnianiu zarobków piłkarzy do faktycznych umiejętności. To były bardzo dobre decyzje. Szkoda, że cała liga nie podjęła podobnych ruchów. Według mnie jest zdecydowanie przeszacowana.

Odrzucasz model gliwicki czy kielecki?

Odrzucam. Gminy nie powinny być właścicielami klubów. Strategia Gdyni jest taka, że wspiera i pomaga Arce. Docelowo taki model uważam za właściwy. Pamiętajmy, że umowa wiąże Gdynię z Arką do końca sezonu. Nie wiemy, co będzie w następnych rozgrywkach, na jakim pułapie będzie wówczas wsparcie dla klubu. Najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich byłby awans Arki. Miasto nie ma ambicji, aby zarządzać klubem czy też być głosem doradczym w kwestiach sportowych. Do tego są zatrudnieni w klubie ludzie. Mam nadzieję, że jest w nich wystarczająco dużo determinacji i entuzjazmu, aby Arka w tym roku awansowała.

Strata nie jest duża...

To są raptem cztery punkty. W tak wyrównanej lidze to tyle co nic, ale z drugiej strony ogromnie szkoda straconych punktów w końcówce rundy jesiennej. Może zabrakło piłkarzom prądu, nie wiem... Pytałem trenera o atmosferę w zespole. Przyznał, że jest bardzo dobra, a to przecież kluczowa sprawa. To jednak młody zespół. W ogóle jesteśmy teraz w Gdyni świadkami takiego paradoksu. Jest nieco słabiej sportowo, ale łatwiej wychowankom zaistnieć w pierwszych zespołach. Arka, Asseco czy Riviera są tego najlepszym przykładem. 

W ostatnich latach w Gdyni brak wyników tłumaczono zbyt dużą presją.

A czy Wy uważacie, że w zeszłym sezonie była jakaś duża presja?

Naszym zdaniem w Gdyni przez ostatnie kilka lat więcej się mówiło o presji, niż ona faktycznie była. Piłkarzom się tutaj dobrze żyje i ta presja nie była praktycznie odczuwalna.

Też nie czułem tej presji. Jaka jest presja, gdy założeniem jest gra o miejsca 5-10? Mam nadzieję, że jasne postawienie sprawy, że wszystkich interesuje tylko i wyłącznie awans pomoże w osiąganiu dobrych wyników.

Który z meczów Arki w ostatnich latach zbliżył Cię do stanu przedzawałowego?

Hmm... Podbeskidzie z trenerem Broszem. Karwan. 3:2. Graliśmy straszny piach, aż tu nagle taka piorunująca końcówka. Myślę, że nikt kto nie przeżył tych emocji, nie jest w stanie sobie wyobrazić jaka euforia wstrząsnęła stadionem.

                                                 Od lewej radni: Kamil Góral, Paweł Brutel, Grzegorz Taraszkiewicz

Twoje dziecko, mocno związane z naszym miastem i aktywnością fizyczną, to budżet obywatelski. Skończyliście zbierać wnioski, a zatem to idealny moment, żeby przybliżyć kibicom, na czym polega ów projekt.

Tak, faktycznie w ostatnim czasie zajmuje mi sporo czasu. Uczestniczyłem przy jego tworzeniu i jestem koordynatorem tego programu w mieście. Budżet obywatelski wynosi 3 miliony złotych. Uzupełnia wachlarz tej partycypacji w mieście czyli gdyńskie rady dzielnic, które otrzymały 11 mln zł na zadania inwestycyjne. W skrócie, jest to instrument, dzięki któremu mieszkańcy Gdyni mogą zdecydować jakie zadania mają być realizowane w ich dzielnicach. Zdecydują czy chcą nowy plac zabaw, siłownie zewnętrzną czy nowoczesne boisko. Remont ulicy, chodnika, montaż oświetlenia  czy sygnalizację na przejściu. Jest dużo możliwości i sporo pomysłów. Spłynęło do nas blisko 300 wniosków, więc można dzisiaj przyznać, że podział środków na dzielnice był słuszny. Zapewnienie środków do realizacji we wszystkich dzielnicach pozwoliło uniknąć sytuacji w której te duże zwyczajnie „przykryłyby” w głosowaniu większe. Osobiście byłem przekonany, że mieszkańcy Gdyni odpowiedzą na budżet obywatelski dużym zainteresowaniem.

W ubiegłych latach ściągnąłeś do Gdyni Real Madryt (śmiech).

Nie tyle Real, co Fundację Realu Madryt (śmiech). Gdynia była pierwszym miastem w Europie po Londynie, w którym zorganizowano campy piłkarskie Fundacji RM dla dzieciaków. To było niewątpliwe wyróżnienie, ale przyznaję, że nie byliśmy jedynymi chętnymi. Pamiętam jak po pierwszych informacjach o wyborze Gdyni, Hiszpanie otrzymali list z pewnego trójmiejskiego miasta że oni też chcą (śmiech). Odbyły się u nas dwa obozy, w których  czynny udział brali m.in. trenerzy SI Arka. Efektem tych obozów piłkarskich ma być w przyszłości otwarcie świetlicy socjalnej działającej pod patronatem "Królewskich". Od razu uspokajam: nie planujemy otworzyć szkółki piłkarskiej jak Barcelona w Warszawie. To ma być świetlica socjalna przy jednej z gdyńskich szkół, działająca po lekcjach, w której realizowany będzie program fundacji RM „Wyciągnięta dłoń” – edukacja przez sport. Kierowany będzie dla dzieciaków z rodzin dysfunkcyjnych i wykluczonych.

Zamykając naszą rozmowę, powiedz jeszcze o najbardziej gorącym temacie ostatnich tygodni, czyli lotniku w Kosakowie.

Nie wymyślamy niczego nowego. Nie budujemy, tylko adaptujemy lotnisko wojskowe na potrzeby cywilne. Lotnisko było tu od zawsze i wierzę, że w przyszłości będzie nadal służyło nie tylko mieszkańcom Gdyni, ale również całej metropolii pomorskiej wspólnie z Rębiechowem. Jestem przekonany, że ruch lotniczy w Polsce będzie systematycznie wzrastał, a nie wykorzystanie jego szansy rozwojowej dla miasta byłoby w przyszłości zwyczajnym grzechem zaniechania. Mam nadzieję, że wspólnie, dzięki dobrej współpracy uda się zakończyć i uruchomić ten obiekt bez kolejnych sprzeciwów Komisji Europejskiej. Pozwoli to na dalszy rozwój gospodarczy miasta, regionu, a tym samym na nowe miejsca pracy.

Życzymy Ci dalszych sukcesów w pracy na rzecz Gdyni. I oczywiście wiele radości z gry Arki.

Dziękuję, pozdrawiam wszystkich kibiców!

Rozmawiali: mazzano, niko

Poprzednie odcinki "Rozmów o Arce": Odcinek 1 - Spilih, Odcinek 2 - W. Pertkiewicz, Odcinek 3 - Pacior


Paweł Brutel - Radny Miasta Gdyni. Wiceprzewodniczący Komisji Sportu. Reprezentuje dzielnice: Witomino, Chwarzno-Wiczlino, Działki Leśne, Grabówek, Leszczynki
www.brutel.pl