Na uroczystościach Grudnia ’70 w Gdyni kibice Arki obecni są nie od dzisiaj. To nie gra pod publiczkę, czy tworzenie dobrego wizerunku w oczach społeczeństwa – stawiennictwo tego dnia pod Pomnikiem to obowiązek, pamięć i oddanie szacunku tym, którzy zostali zabici przez władzę poprzedniego systemu. Niestety do dnia dzisiejszego osoby decyzyjne, po ponad 40 latach od tych tragicznych wydarzeń, nie zostały osądzone i pewnie już nie będą. Wracając do bieżącej sytuacji – we wtorek na godzinę 5:30 została wyznaczona nasza zbiórka. Liczba to około 200 osób – chyba taka będzie najbliższa prawdzie. Dużo, mało? Ocena nie ma większego znaczenia. Jedno jest pewne i nie podlega żadnej dyskusji – jesteśmy najliczniejszą grupą od kilku lat, lecz nie o to w tym chodzi. Po oficjalnych przemówieniach, pod Pomnikiem Ofiar Grudnia słychać specyficzny odgłos odpalanych rac. Rac znanych z polskich stadionów, z którymi tak „dzielnie” walczy obecna władza za pomocą wszelkich dostępnych środków. Rac, które są używane od lat przez kibiców nie tylko podczas meczów piłkarskich, ale również przy okazji państwowych uroczystości (11 listopada, czy też stosunkowo niedawno, bo od trzech lat 1 marca – wówczas obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”). Tak dwa lata temu kibice Lecha Poznań (obecni także w tym tygodniu i w poprzednich latach w Gdyni) uczcili 93. rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego.

 

Wspomniane race wywołały po raz kolejny kontrowersje, ale zastanówmy się – czy słusznie? Przed rokiem rac pod Pomnikiem było więcej i negatywne komentarze ze strony mediów nie zostały odnotowane. Zresztą, można zauważyć, iż obchody Grudnia ’70 nie mają wielkiej „siły przebicia” w owych mediach. Owszem, temat 40-tej rocznicy grudniowych wydarzeń został przez wielce rzetelnych dziennikarzy (choć określenie tej grupy „dziennikarzami”, to zdecydowanie za duże słowo) podchwycony bardzo szybko. Miało to oczywiście związek z pojawieniem się na uroczystości Bronisława Komorowskiego, który łagodnie mówiąc - nie został przyjęty w Gdyni najcieplej. Trudno się dziwić. Przypomnijmy, że prezydent krótko przed 17 grudnia 2010 roku zaprosił na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego Wojciecha Jaruzelskiego, co pozostawimy bez komentarza. Co ciekawe, w kolejnych latach próżno było szukać pod Pomnikiem głowy naszego państwa.

Media mają to do siebie, że kreują własny, często w ogóle niezwiązany z rzeczywistością obraz – nic nowego. Tak też było w naszym przypadku. Sytuacja przedstawia się następująco - we wtorek  w Gdyni stawili się Polacy, Gdynianie, ludzie (w większości młodzi) mający klarowne wartości w sercu i pamiętający o ważnych wydarzeniach w dziejach naszego kraju – kibice. Odpalono race, wzniesiono odpowiednie hasła, złożono wieniec w barwach narodowych. Jednak przekaz mediów był inny, mówiący o kibolach, którzy swoim zachowaniem zakłócili uroczystość. Prym w kłamstwach wiodła znana nam wszystkim stacja, która od lat idzie ramię w ramię z rządem i ofiarnie walczy z „kibolstwem”. Skąd ten atak? Bez wątpienia miało to związek z sytuacją z 16 grudnia. W poniedziałek w Katowicach odbywały się uroczystości związane z 32. rocznicą masakry górników w Kopalni „Wujek”, na których pojawili się kibice GKS-u Katowice i Ruchu Chorzów. Tamtejsze zdarzenia (choć z czasem wydaje się, że historia została jednak mocno podkoloryzowana przez media) odbiły się szerokim echem, a nasza obecność i uczestnictwo w obchodach Grudnia ’70 w Gdyni zostały w wyjątkowo perfidny sposób „podpięte” pod wydarzenia na Śląsku. O ile do treści przekazywanych przez pewną, komercyjną stację jesteśmy przyzwyczajeni, tak kompletnie niezrozumiałe było powielanie tych kłamstw przez inne środki masowego przekazu, które za źródło wzięły właśnie brednie owej stacji. To przykre – podobnie jak poziom dzisiejszego dziennikarstwa, oparty często o zasadę "kopiuj - wklej".

My swój obowiązek spełniliśmy – najlepiej jak potrafimy i będziemy to robić bez względu na wszelką szykanę. O ofiarach komunistycznego systemu nie zapominamy i co roku będziemy oddawać im należyty szacunek. I to w taki sposób jaki uważamy za stosowny.