Arka II Gdynia - Gwardia Koszalin 1:1 (Marcjanik 90'+2 - Magdziński 59')

Arka II: Patryk Kamola - Robert Sulewski, Radosław Robakowski, Michał Marcjanik, Przemysław Stolc (81' Maciej Dampc) - Michał Gałecki, Piotr Pietkiewicz - Mateusz Szulc (68' Mikołaj Kreft), Michał Nalepa (58' Dawid Patelczyk), Paweł Wojowski - Michał Szubert (63' Maciej Wardziński)

Gwardia: Sebastian Fabiański - Norbert Dondera, Maciej Stańczyk (77' Marek Zdanowicz), Daniel Wojciechowski, Damian Więckowski - Uelder Barbosa (46' Ryuki Kozawa), Łukasz Szymański, Damian Miętek, Tsubasa Nishi - Fabian Słowiński - Jacek Magdziński

Żółte kartki: Sulewski, Marcjanik (Arka II) - Słowiński, Magdziński, Kozawa (Gwardia)

Gwardia Koszalin pojawiła się w Gdyni w nieco zmienionym składzie w porównaniu do zeszłego sezonu. Jak na trzecią ligę zespół z Koszalina dysponuje doświadczonym składem, wzmocnionym dodatkowo kilkoma obcokrajowcami. Co prawda do Japonii wrócił Daisuke Shibusawa, ale pozostało dwóch jego rodaków oraz Uelder Barbosa. W środku pola mecz rozpoczął utalentowany Damian Miętek oraz pozyskany właśnie z rezerw Fabian Słowiński.  Trener Grzegorz Witt z zespołu, który zagrał w Płocku, mógł skorzystać jedynie z Michała Szuberta. Ponadto dostał do dyspozycji kilku zawodników z kadry meczowej.

Jako pierwsza zaatakowała Gwardia. Do sytuacji sam na sam doszedł Nishi, ale był na spalonym. W 12 minucie świetnym dryblingiem popisał się Paweł Wojowski. Po minięciu dwóch rywali spróbował uderzyć zza pola karnego, ale zablokował go kierujący defensywa gości Stańczyk. W 15 minucie dobrze z kornera dośrodkował Michał Nalepa, ale Michał Marcjanik źle trafił w piłkę. W międzyczasie w polu karnym gości z Donderą stał się Stolc, ale sędzia nie odgwizdał rzutu karnego. Kolejne minuty to chaotyczna gra w środku pola, dopiero w 28 minucie przerwana ładną kontrą Arki. Nalepa wypuścił w bój Wojowskiego, którego faulem musiał powstrzymać Słowiński. Uderzenie Sulewskiego z rzutu wolnego trafiło w... stojącego w murze Szuberta. W 34 minucie ponownie Wojowski miał dogodną sytuację, ale i tym razem zbyt długo zwlekał ze strzałem. Niestety w I połowie bramki nie padły, ale należy podkreślić dobrą grę Arki w obronie.

Chwilę po wznowieniu gry po przerwie pokazał się Słowiński. Na prawym skrzydle minął trzech Arkowców, ale zamiast wycofać do Magdzińskiego, zdecydował się na niecelny strzał. Arka odpowiedziała szansą Wojowskiego, jednak gra głową nie jest najmocniejszą stroną tego wyróżniającego się dziś zawodnika i z 7. metrów uderzył wprost z Fabiańskiego. W 52 minucie przed najlepszą do tej pory szansą stanął Tsubasa, ale strzelił z ostrego kąta tak, że kapitan Gwardii skwitował to staropolskim, gromkim "kurwa mać". W 57 minucie z kolei najlepszą sytuację miała Arka. Po dokładnym dośrodkowaniu z kornera Nalepy do strzału głową doszedł Robakowski, niestety piłka po koźle minimalnie przeszła nad poprzeczką. Jak to często w piłce bywa niewykorzystana sytuacja się srogo zemściła. Dośrodkowanie z lewego skrzydła trafiło na głowę Magdzińskiego, który uprzedził Marcjanika i pokonał strzałem z kilku metrów Kamolę. Kolejne dośrodkowanie mogło przynieść podwyższenie wyniku, ale Słowiński spudłował głową z 3 metrów! W 63 minucie dobrą centrę w pole karne Arki posłał Kozawa, na szczęście Magdziński i Słowiński nie zdołali zamknąć akcji. Na domiar złego poważnie wyglądającej kontuzji doznał Szulc i zastąpić go musiał Kreft. Po kolejnym nudnym fragmencie gry uaktywnił się Kozawa, ale bliźniaczo podobne dośrodkowanie znów przeleciało bezpańsko przez pole karne. Arkowcy w drugiej części gry byli niestety w ofensywie bezradni, a po zejściu Nalepy i Szuberta nie zbliżyli się nawet do pola bramkowego gości. W 90 minucie Gwardia wyszła z kontrą 2 na 1, ale Miętek nie oddał piłki lepiej ustawionemu Słowińskiemu i przegrał pojedynek sam na sam z Kamolą. Powiedzieć, że to się zemściło to jakby nic nie powiedzieć. W ostatniej akcji meczu, po wrzucie piłki z autu przedłużył ją Robakowski, trafiła ona do Marcjanika, który fantastycznym wolejem z lewej nogi uderzył piłkę przy samym słupku! Rezerwy Arki szczęśliwe, choć nie do końca zasłużenie zremisowały z jednym z kandydatów do wygrania ligi.

mazzano