Stomil Olsztyn – Miedź Legnica (sobota, 13:00)

Na przystawkę mamy ciekawie zapowiadający się mecz dwóch beniaminków. Stomil wpasował się już w pierwszoligowe realia i nie przegrał od czterech meczów, natomiast Miedź udowodniła w Gdyni, że ma ciekawy, grający ładnie dla oka zespół. W Olsztynie spodziewana jest wysoka frekwencja, o którą mają zadbać… studenci. Klub, wzorem kilku klubów ekstraklasy, zorganizował dla grup akademickich tańsze bilety oraz konkurs pod hasłem „Bój wydziałów”, w którym do wygrania są darmowe bilety na mecz z Arką.

GKS Łęczna – Termalica Nieciecza (sobota, 15:00)

Piotr Rzepka w prezencie z okazji 50. meczu w roli trenera Łęcznej dostał… kłopot bogactwa. Do składu wrócili Japończyk Toshikazu Irie oraz Michał Renusz, dla którego może to być pierwszy występ w sezonie. Goście też w najsilniejszym składzie, pytanie tylko jak zareagują po kolejnej dwutygodniowej przerwie spowodowanej przełożonym meczem z Cracovią.

GKS Katowice – Okocimski Brzesko (sobota, 17:00)

W cieniu ostatnich zawirowań wokół klubu jest informacja o absencji najlepszego strzelca GieKSy – Przemysława Pitrego, który pauzuje za kartki. Zastąpić go spróbuje Łotysz Deniss Rakels, w zespole gości liczą natomiast na kolejną bramkę Pawła Smółki. Minimalnym faworytem wydają się być grający zawsze bardzo ambitnie gospodarze, którzy będą chcieli dobrą grą podziękować władzom miasta i kibicom za wsparcie w trudnych chwilach.

Dolcan Ząbki – GKS Tychy (niedziela, 12:15)

Brak pauzującego za kartki podstawowego młodzieżowca – bramkarza Leszczyńskiego powoduje, że trener Robert Podoliński musi dokonać w składzie minimum dwóch zmian. Dolcan to jedyny zespół I ligi grający w ustawieniu 3-5-2 i warto zauważyć, że piłkarze z Ząbek z meczu na mecz robią postępy, ucząc się nowego ustawienia. GKS chyba się wystrzelał – strzelecka niemoc trwa już 276 minut. Czy w Ząbkach nastąpi przełamanie?

ŁKS – Sandecja Nowy Sącz (niedziela, 12:30)

Zawodnicy z Łodzi dostali zapewnienie, że w ciągu trzech tygodni zostaną uregulowane wszystkie zaległości, ale to chyba nie jest wystarczająca motywacja by ograć Sandecję. Goście odżyli po odejściu trenera Araszkiewicza i w ostatnim meczu zagrali z zębem i do końca, co wcześniej nie zawsze im się zdarzało. Do formy wraca Arkadiusz Aleksander – postrach wielu bramkarzy I ligi. Łodzianie nie mają już nic stracenia – jeśli chcą się utrzymać muszą zacząć wygrywać, więc można spodziewać się otwartego meczu.

Flota Świnoujście – Cracovia (niedziela, 12:30)

Absolutny hit tej kolejki. Grają dwa czołowe zespoły ligi, które w meczu Pucharu Polski stworzyły świetne widowisko i w niedzielę na oczach całej Polski (mecz transmituje Orange Sport) będą na pewno chciały to powtórzyć. Cracovia wciąż gra nierówno, ale jest tuż za plecami Zawiszy i chyba nadszedł czas, żeby „Pasy” zrobiły kolejny krok do przodu.  Stawka jest na tyle poważna, że prezes Filipiak postanowił wysłać swój zespół na północ Polski samolotem.

Warta Poznań – Polonia Bytom (niedziela, 14:00)

Zdecydowanym faworytem meczu są Warciarze. Z kilku powodów. Po pierwsze, do składu wraca ich lider  - Wojciech Trochim. Po drugie, „Zieloni” muszą sobie powetować pechową stratę punktu w Świnoujściu. A po trzecie, do Poznania przyjeżdża ligowy outsider. Poloniści grają na ambicji, ale jak tu zdobywać bramki jak w Poznaniu nie zagra trzech napastników?

Kolejarz Stróże – Zawisza Bydgoszcz (niedziela, 14:00)

Serię bardzo ciekawych niedzielnych meczów kończy pojedynek w Stróżach. Senator Kogut nie zdecydował się jednak wycofać zespołu z rozgrywek, ale pod znakiem zapytania stoi występ… trenera Przemysława Cecherza i Macieja Kowalczyka. Obaj dostali w Grudziądzu czerwone kartki, ale klub złożył odwołanie i czeka na rozpatrzenie wniosku. Pewne jest jedno, po czterech porażkach z rzędu ten mecz jest dla Kolejarza bardzo istotny. Zwłaszcza, że Zawisza od jakiegoś czasu jest wyraźnie „pod formą” . Zdaniem kibiców z Bydgoszczy największym problemem Zawiszy jest ogromna rotacja stosowana przez trenera Jurija Szatałowa.