Rozważania Śp. Darka (que) na 75 lecie klubu.

Ten rok to rok jubileuszy naszego klubu, 75 lat od powstania, 25 lat od zdobycia Pucharu Polski no i nie zapominajmy, że także w tym roku mija 30 lat kiedy to świętowaliśmy pierwszy w historii awans do ekstraklasy.
I właśnie w pierwszym meczu po awansie zmierzyliśmy się ŁKS Łódź. Arka wygrała 1:0, po bramce Zbigniewa Kupcewicza. To był 1974 rok, latem nasza reprezentacja rewelacyjnie grała podczas finałów Mistrzostw Świata w RFN. Tak że masę pozytywnych przeżyć mieliśmy w tamtym roku. I ujrzeliśmy na gdyńskiej murawie w barwach łódzkiej drużyny jednego z bohaterów światowego championatu- Jana Tomaszewskiego- uznawanego wtedy za jednego z najlepszych fachowców w bramce, oraz rezerwowego w kadrze na Mistrzostwa Mirosława Bulzackiego.
By dobrze widzieć na mecz należało przybyć parę godzin przed jego rozpoczęciem. Trochę ludzi przychodziło wówczas na Arkę. Przyjechali też kolorowo ubrani kibice drużyny gości. Jacy wówczas byliśmy zadowoleni po zwycięskim debiucie w I lidze. A marzenia nasze sięgały chyba nieba. Wydawało się nam, że po oczywistym zapłaceniu frycowego będziemy czołowa drużyną w polskiej lidze. Stadion nowy miało się także budować. Ze względu na jego położenia to byłaby prawdziwa perełka wśród krajowych obiektów tego typu. Jednak nie udało się i Arka jako drużyna w pierwszoligowych bojach raczej nie wybijała się ponad przeciętność. Ale w Gdyni raczej nie pękała przed najbardziej renomowanym rywalem. Tylko punktów na wyjazdach (to chyba tradycja) było malutko. Zdobycie Pucharu Polski też dawało nam nadzieję, że musi być lepiej czy to pod względem sportowym czy też bazy. Ale sukces z osiągnięty dnia 9 maja 1979 można zaliczyć do łabędziego śpiewu. Potem sportowo było już coraz gorzej i całe szczęście że zatrzymaliśmy się tylko na III lidze. A nasze marzenia a tamtym okresie czasu - wszystko rozmyło się tak jak i marzenia o pięknym nowym stadionie umoczone w błocie, które rzadko kiedy opuszczało miejsce wyznaczone na ten obiekt.
Teraz nawet na starym naszym stadionie nikt nie gra w piłkę nożną. Naszą legendarną Górkę porastają drzewka. Ja już tam nie chodzę bo serce mi się łamie. Tylko, że my- żółto-niebiescy fani chcemy iść do przodu, chcemy by naszą drużynę z roku na rok cechował postęp, by wyznaczać wysokie cele i je realizować. Czasami na mecz przyjdzie parę tysięcy widzów. Ale tutaj uwarunkowane jest czy to stawką meczu, czy też klasą rywala oraz pogodą.
Przypomniałem sobie pewien bardzo deszczowy jesienny wieczór, gdzie na meczu z Polarem ostro lecącą w dół ligowej tabeli Arkę oglądało 900 (zadałem sobie trud i policzyłem co nie było takie trudne) najwierniejszych z wiernych. To akurat tyle samo mniej więcej, ile widzów oglądało w Gdyni mecz o mistrzostwo Polski w damskiej koszykówce. Także tutaj nie ma co porównywać kogo w Gdyni kibice kochają najbardziej.
To takie moje przemyślenia z okazjo przypadających tegorocznych jubileuszy. Bo jubileusze są nie tylko okazją do świętowania, wręczania kwiatków, odznaczeń, jubileusze skłaniają ku pewnym refleksjom, nie zawsze przyjemnym. I aby następne jubileusze były pogodniejsze zastanówmy się nad tym parafrazując słowa pewnego amerykańskiego prezydenta: Nie pytaj mnie co Arka zrobiła dla Ciebie, zapytaj co Ty zrobiłeś dla Arki.