Po raz szósty w tym roku pewien rzecznik rozpoczął konferencję prasową po spotkaniu Arki od informacji dotyczącej liczby widzów na stadionie. Podkreślamy widzów, bo większość osób będących na meczach w Gdyni trudno nazwać kibicami, dla których priorytetem jest dobro naszego klubu.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław (widzów: 4700)
Arka Gdynia - Termalika Nieciecza (widzów: 3850)
Arka Gdynia - Olimpia Grudziądz (widzów: 3850)
Arka Gdynia - Legia Warszawa (widzów: 6950)
Arka Gdynia - Flota Świnoujście (widzów: 4350)
Arka Gdynia - Kolejarz Stróże (widzów: 3700)

Według oficjalnych informacji, które po każdym ze spotkań prezentuje wspominany rzecznik, na Arkę w 2012 roku przyszło łącznie 27 400 osób, z czego aż 11 650 (42% ogółu), to frekwencja na obu starciach Pucharu Polski. Na pozostałych czterech meczach 1. ligi średnia widzów, to niespełna 4 000 (dokładnie 3936 osób). Czy są to aby na pewno prawdziwe dane? Zdaniem wielu wnikliwych obserwatorów - nie i wniosek nasuwa się oczywisty - klub świadomie zawyża liczbę widzów, którzy zasiadają wygodnie na trybunach, uczestnicząc w cyrku, który od lat zapewniają nam decydenci.

Kołowrotki, o których kilka tygodni temu było bardzo głośno (w związku z ich awarią i wchodzeniem ostatnich osób na mecz z Legią Warszawa w półfinale Pucharu Polski w 20. minucie!), powinny być sprawne i dokładnie podawać liczbę osób, które przez nie "się przewinęły". Tak właśnie dzieje się na większości polskich stadionów w ekstraklasie. Oczywiście mamy na myśli te nowoczesne, a przecież do takich właśnie należy Miejski Stadion w Gdyni przy ulicy Olimpijskiej 5, na którym swoje mecze rozgrywa Arka. W Gdańsku, Poznaniu, Krakowie (zarówno na Cracovii, jak i wiśle), Kielcach, Lubinie, Warszawie, czy w końcu Wrocławiu - organizatorzy nie mają problemów z przedstawieniem rzetelnych informacji. W takim razie dlaczego rzecznik klubu nie podaje dokładnych informacji?

Być może klub chce coś ukryć, tylko co? Bo, że na stadionie z meczu na mecz jest coraz mniej widzów każdy widzi. Zastanówmy się. 4700 na pierwszym meczu w tym roku ze Śląskiem i 3700 na sobotnim spotkaniu ligowym z Kolejarzem Stróże.  Nie 4743, również nie 3689. Tylko pełne liczby. Do tego identyczna (!?) liczba widzów podczas dwóch meczów... Interesujące i dające do myślenia.

Pewien wnikliwy kibic przedstawił niedawno nam "szokujące" materiały w postaci zdjęć (zrobionych w 70. minucie), które dobitnie pokazują, że na stadionie (licząc wszystkie sektory - Górkę, Tory i Olimpijską, włącznie z miejscami przeznaczonymi dla prasy), zawsze "brakuje" tych kilkuset osób. Co z pozostałymi osobami? Wyparowały? Dziwne.

Po raz kolejny polityka informacyjna klubu pozostawia wiele do życzenia...