Zacznijmy od początku, czyli zbiórka o godzinie 16:30.
Podchodzimy pod Narodowy Stadion Rugby w Gdyni - cisza, spokój - niestety biletów kupić nie można, kasy nieczynne, więc stajemy przed stadionem, by dopingować zaprzyjaźniony Górnik Wałbrzych. Gdy pewna osoba zgasiła na chodniku papierosa, natychmiast z radiowozu wychodzi policja i zaprasza na bok, by wlepić za ten negatywnie ekologicznie czyn mandat w wysokości 500 zł!
Spokojnie, to dopiero początek takich zachowań "stróżów prawa"... Od razu zrozumieliśmy, że tylko czekają na jakiś pretekst by móc się "wykazać" i poprawić sobie statystyki.

W międzyczasie kilkanaście osób poszło już z drugiej strony stadionu, dokładniej pod zegar, aby już podczas rozgrzewki zmobilizować piłkarzy Górnika... no i właśnie te osoby, jako kolejne, stojące przy budce niedaleko zegara, przekonały się o tym dlaczego dziś prawo w naszym kraju nie działa tak jak powinno. Grożono im mandatami za stanie na trawie! Jednak, na całe szczęście, gdy coraz większa grupa kibiców zaczęła podążać w tamtym kierunku, w celu obejrzenia meczu, odpuścili sobie z tymi mandatami. Za to każdy kto miał przy sobie alkohol od razu dostaje 100 zł - swoją drogą tego typu zachowań nie praktykują nawet w krajach totalitarnych.

Wróćmy jednak przed stadion od strony ul. Sportowej. Po kilku minutach już wszyscy funkcjonariusze w pełnej gotowości bojowej wyszli z radiowozów... no i powoli zaczyna się festiwal głupoty(?) lub też zamierzonej prowokacji(?). Najpierw blokują całą ulice od strony Sportowej w kierunku ul. Olimpijskiej. Wiadome było, że prędzej czy później ktoś w tamtym kierunku będzie chciał przejść np. zjeść obiad w pobliskiej restauracji, czy wrócić do domu mieszkając na Witominie. Co dziwne, od strony ul. Olimpijskiej można było iść w stronę ul. Sportowej - jednak już na odwrót nie.

No i nadszedł ten długo wyczekiwany
moment przez prowokatorów z policji! Wszystko miało miejsce chwilę przed rozpoczęciem spotkania Bałtyk - Górnik Wałbrzych. Dokładnie o godzinie 17.55 doszło do tej skandalicznej sytuacji, w której "bohaterami" byli funkcjonariusze policji "zabezpieczający" środowy mecz. Trzy osoby chciały przejść w "zakazaną" stronę/strefę. Oczywiście bez podania jakiegokolwiek powodu, dlaczego niby nie mogą tam przejść, nie zostały przepuszczone... Jedna z osób, kilkunastoletni chłopak, który próbował ominąć policję, został brutalnie powalony na ziemię. Drugi kolega widząc to bezprawie, próbował mu pomóc i wyciągnąć stamtąd. Grupka, która również widziała to skandaliczne zachowanie prowokatorów w mundurach ruszyła aby im pomóc i wtedy właśnie rozpoczęło się gazowanie, lekki szturm oraz oczywiście pałowanie osób stojących w miejscu! Milicjanci podczas swojej interwencji zachowywali się bardzo agresywnie (zdjęcie poniżej). Szczególnie zwracamy uwagę na przyduszanie na początku rękoma, a następnie tonfą (rodzaj pałki) w tył głowy, które jest niezgodne z prawem (poza tym - czynność ta została niepoprawnie wykonana), gdyż konsekwencją takiego działania mogą być uszkodzone kręgi szyjne.

Komendant policji obecny na miejscu akcji poinformował, jednego z fotoreporterów, iż osoba została zatrzymana pod zarzutem napaści na funkcjonariusza policji(?!)
Chwilę później funkcjonariusze policji prowadzili drugą osobę do radiowozu i podobnie jak w pierwszym przypadku, tak i teraz do sposobu podjęcia interwencji można mieć sporo zastrzeżeń. Niestety, nie dysponujemy odpowiednimi zdjęciami prezentującymi te sytuację, gdyż osobie wykonującej zdjęcia, posiadającą legitymację prasową, zostało to zabronione.
W tym momencie osoba ze Stowarzyszenia Kibiców, próbowała się dowiedzieć kto dowodzi tym bezprawnie działającym oddziałem i jakim prawem osoba chcąca po prostu przejść w stronę ul. Olimpijskiej została tak brutalnie potraktowana. Oczywiście odpowiedzi zero. Nikt z obecnych policjantów rzekomo nie wiedział kto nimi dowodzi, a jeden cwaniak w czapce z daszkiem stwierdził, iż "każdy tu dowodzi"... Bez komentarza.

O godzinie 18.03 miała miejsce kolejna zaskakująca sytuacja. W momencie kiedy kibice Bałtyku, w eskorcie radiowozów policyjnych, przemieszczali się ulicą Olimpijską pod Narodowy Stadion Rugby, funkcjonariusze policji zgodnie z poleceniami "z góry" zablokowali wyjazd z parkingu GOSiR, ale co więcej - uniemożliwili również pracę fotografowi naszej redakcji, wchodząc co chwilę plecami w kadr. W jakim celu było to robione, wiedzą tylko oni...

Kolejna sytuacja i pytanie za 100 punktów dotyczące zdjęcia poniżej.
Dlaczego radiowozy blokują wejścia oraz bramę ewakuacyjna stadionu? Dodajmy, iż chwile wcześniej cała grupa kibiców została zepchnięta w stronę ul. Kazimierza Górskiego, bo... niby blokowali przejście i bramę ewakuacyjną... Czegoś tutaj też zbytnio nie potrafimy zrozumieć.
Skoro MY niby blokowaliśmy wejścia, to jaki sens ma decyzja by przemieścić tam wszystkie radiowozy, które jeszcze bardziej zablokowały bramki wejściowe (kołowrotki)? Skoro te pojazdy były ustawione w tamtych miejscach to oznacza również, ze blokowali drogi ewakuacyjne... całkowicie!

Podobna sytuacja, do tej na początku z blokadą dwóch ulic przez prewencję miała również miejsce od strony ulicy Kazimierza Górskiego, w stronę hali Widowiskowo-Sportowej Gdynia. Tu o mały włos nie doszło by do podobnego zdarzenia z zatrzymaniem niewinnych osób! Osoby będące od strony bocznej boiska, chcąc iść pod zegar, nie zostały przepuszczane przed oddział funkcjonariuszy ustawiony w rzędzie. Dopiero po chwili, gdy ktoś wyraźnie im wytłumaczył czy oni zdają sobie sprawę z tego co wyprawiają, przesunęli się w bok... Choć i tak do niektórych to wciąż nie docierało (do tych bardziej przy siatce) i nie dawali za wygraną, żeby przepuścić kibiców! Dopiero gdy dowodzący tym oddziałem po raz trzeci wypowiedział to samo zdanie, odsunęli się i dali przejść kibicom.

Ogólnie jeden z naszych fotografów miał nieprzyjemności, kiedy wykonywał swoją pracę od strony sektora gości, bo zainteresowała się nim policja, która sugerowała zaprzestania robienia zdjęć, twierdząc, iż bez akredytacji jest to niezgodne z prawem!?

Nie można również zapomnieć o funkcjonariuszach kryminalnych ubranych po cywilnemu, którzy zatrzymywali i spisywali wszystkich kibiców wracających do domu, ale którzy niestety jeszcze nie są na etapie, aby się wylegitymować. Więc oczywiście trzeba było im w tym pomóc! I tak na kolejne próby aby podali kim są, najpierw odpowiadają: że już mówili na początku i aby być bardziej uważnym, by następnie stwierdzić by dać sobie spokój, bo po ... nam to? Oczywiście na końcu standardowo z ich strony padają jakieś mniejsze lub większe groźby.

 

Przypominamy wszystkim jeszcze raz!
Aby uniknąć takich lub podobnych sytuacji, gdzie policja stawia się ponad prawem, czyli zachowuje się jak milicja z czarnego okresu historii Polski, zapoznajcie się koniecznie choćby z warsztatami prawnymi dla kibiców, które zostały zorganizowane w ramach projektu "Kibice Razem"