Kolejny w tym sezonie wyjazd jaki nas czekał, to spotkanie naszej Arki z chorzowskim Ruchem. Miał to być rzekomo rewelacyjny wyjazd pod względem naszej liczby, jednak po raz kolejny udowodniliśmy, że tak nie jest. Niecałe 100 osób z Gdyni to niekoniecznie liczba, którą moglibyśmy się szczycić. Tutaj należą się podziękowania w stronę naszych przyjaciół, którzy wsparli nas w bardzo dobrych liczbach – niecałe 300 z Polonii Bytom i 20 osób z Cracovii. Jako, że dzień przed naszym meczem spotkanie rozgrywała właśnie Polonia, wielu Arkowców udało się na Górny Śląsk już dzień wcześniej, aby spotkać się z przyjaciółmi i razem z nimi dopingować ich drużynę w arcytrudnym meczu z warszawską Legią. Wspaniała oprawa oraz bardzo dobry doping pomogły w zwycięstwie, zatem Ci, którzy „zaliczyli” i te 90 minut widowiska nie mogli narzekać. Przyjazd głównej grupy Śledzi do Bytomia nastąpił około godziny 18, gdzie czekała już duża grupa Polonistów. W połączonych siłach wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy do Chorzowa. No i się zaczęło. To, do czego możemy się już przyzwyczaić to kretyńskie zachowanie milicji, która odbierając nas z dworca zupełnie straciła kontrolę nad tym co się dzieje i, mając na widoku dwie duże grupy kibiców (bo w pobliżu znajdowali się chorzowscy), spanikowali. Ganianki za kibicami, strzelanie z broni i pałowanie to czym nas przywitali. Karząc nam cofnąć się na dworzec popełnili kolejny błąd, gdyż tam przyjechał akurat pociąg z kibicami HKS-u. Przyznać trzeba, że mocno zdezorientowani tym faktem wybiegliśmy z dworca na nowo nie podejmując zbytnio walki. Później jednak stojąc na ulicy przejawialiśmy zgoła inne zachowanie, jednak Ruch oddalił się już na drugą stronę kordonu. Tak ruszyliśmy w stronę stadionu. Jedynym faktem godnym wspomnienia podczas marszu jest zachowanie pewnej grupy chorzowian, którzy siedząc w aucie (ehe) nie zauważyli chyba jak znika z ich drzwi niebieski szal. Brawa za ogarnięcie. Wchodzenie na stadion troszeczkę trwało, ale wszyscy zdążyli na pierwszy gwizdek. Z naszej strony doping zmienny. Czasami dobry, czasami bardzo słaby. Gdy w drugiej połowie postawiliśmy na wymienianie się z gospodarzami „uprzejmościami” słownymi i troszkę się u nas ożywiło. Ruch prowadzi dość dobry doping, na stadionie ok. 9tys ludzi, u nas 7 flag. Wyjątkowo słabym akcentem meczu były wrzucone na nasz sektor kamienie-cegły. Można było zawału serca dostać, widząc lecącą parę centymetrów od głowy wielki kamień. Na szczęście koleżance z Polonii Bytom, którą w głowę uderzyło, nic nie jest. Sam mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym, a dziękować możemy piłkarzom Ruchu za ich nieporadność, choć i kilku piłkarzom od nas przydarzyły się wpadki. Po meczu jesteśmy bardzo długo trzymani na sektorze. Nagle okazuje się, że maczała w tym palce milicja, która nakazała aresztowanie dwóch osób, które…nakleiły vlepki na zegarze. Co więcej, dostali ultimatum : albo je zerwą, albo nie wyjdą. Na szczęście nie spełniły się groźby, wszyscy wyszli, vlepki zostały. Wartym wspomnienia jest owy zegar na stadionie Ruchu. Po zakończonym spotkaniu pewien pan, pracujący na stadionie wszedł na zegar i…ściągnął wskazówkę, czym wprawił nas w o wiele lepszy humor. Gdy opuściliśmy stadion, udaliśmy się w drogę powrotną, a tam organizacja chorzowska po raz kolejny dała się nam we znaki. Jako, że żadne pociągi już do Bytomia nie jechały, musieliśmy czekać na tramwaje, a druga grupa była w Bytomiu już po północy. Powrót do Gdyni spokojny. Arka zdobyła nareszcie punkt, bo po ostatnich wynikach nawet remis jest czymś zadowalającym. Miejmy nadzieję, że przełamiemy się i następnymi meczami wrócimy do formy z początku sezonu. źródło: własne (A.) foto: niebiescy.pl