Po powrocie z poprzedniej wizyty na Bałkanach obiecałem sobie, że na pewno jeszcze tam wrócę. No i po niespełna dwóch latach się udało. Jako, że z powodu przebytej rekonstrukcji więzadeł w kolanie mam wolne od zajęć na uczelni do końca roku, postanowiłem w ramach rehabilitacji skoczyć na dwa mecze do Belgradu ;) Ale po kolei.

18 maja wylot z Gdańska do Dortmundu i tam niestety 18 godzin czekania na lot do Belgradu. Postanowiliśmy więc z dziewczyną odwiedzić jeden z największych stadionów w Europie - Westfalenstadion, zwany obecnie Signal Iduna Park. Obiekt już z zewnątrz robi niesamowite wrażenie, nie udaje się nam jednak wejść do środka.


Stadion Rote Erde, a za nim Westfalenstadion

Dopiero następnego dnia był on otwarty dla zwiedzających. Na osłodę pozostaje nam widok części trybun przez bramę wejściową. Zajrzeliśmy jeszcze do klubowego sklepu, który pokazuje jak powinien wyglądać taki obiekt. W barwach Borussi można kupić niemal wszystko, od zabawek dla dzieci do śrubokrętów. Na szczęście tuż obok głównego stadionu znajduje się mniejszy, lekkoatletyczny, na którym swoje mecze grają rezerwy Borussi. W porównaniu z Westfalenstadion stadion Rote Erde jest zdecydowanie mało imponujący, jednak pomieści on aż 25.000 widzów. Przy bramie funkcjonuje mały bar piwny, więc spędziliśmy sporo czasu delektując się piwkiem na trybunach w promieniach zachodzącego Słońca ;) Na samym boisku i bieżni sporo się działo, gdyż odbywały się tam przeróżne treningi, a rodzice w oczekiwaniu na swoje pociechy raczyli się piwkiem i kiełbasą ;)

Sam Belgrad moim zdaniem jest fantastycznym miastem, życie nocne kwitnie i nikt się nie obawia, że dostanie mandat za picie na świeżym powietrzu. Widok z Zamku Kalemegdan na miasto i Sawę uchodzącą do Dunaju o każdej porze dnia i nocy jest fantastyczny. Jedynie Nowy Belgrad nie jest godny polecenia, chyba, że ktoś lubi osiedla z wielkiej płyty. W dzień przed meczami postanowiliśmy zwiedzić stadion Crveny Zvezdy - słynną belgradzką Marakanę. Obiekt robi duże wrażenie, jego zewnętrzne mury zdobią efektowne graffiti sławiące klub.


Marakana z zewnątrz


Marakana w środku

Wewnątrz osobne sklepy klubu i kibiców (Delije). W klubowym muzeum imponująca kolekcja trofeów (między innymi Puchar Europy i Interkontynentalny z 1991 roku). Imponująca jest liczba sekcji w klubie. Od piłki nożnej do nawet kręgli i hokeja na lodzie. Prosto z muzeum można wyjść na lożę vipowską ze świetnym widokiem na cały obiekt. Akurat jak tam byliśmy, piłkarze Zvezdy zaczynali swój trening przed meczem. Był on zamknięty, więc zostaliśmy wyproszeni do knajpki stadionowej z ... widokiem na murawę :) Tam wszystko w klubowych barwach, nawet zapałki i olej. Po zwiedzeniu jednego stadionu wybraliśmy się na drugi - Partizana, całe 10 minut drogi, niestety na trybuny wejścia nie było, więc obeszliśmy go dookoła, a w przystadionowej knajpce widać było przywódców jednej z podgrup Grobarich - Alcatraz, których można było zobaczyć w cyklu Wojny na stadionach Danny'ego Dyer'a na Discovery. W klubowym sklepie dowiadujemy się, że wejście na mecz następnego dnia będzie darmowe, gdyż miał to być ostatni mecz w sezonie u siebie. Na taką wiadomość czekaliśmy ;) Generalnie asortyment sklepu jak i promocja samego klubu dużo lepsze w wykonaniu Crveny Zvezdy. Absolutnie nie widać tego, że to Partizan grał teraz w Lidze Mistrzów i zdobył 4 mistrzostwa kraju pod rząd. W końcu nadeszła sobota, 21 maja, czyli dzień meczowy. Naszym celem były spotkania Rad - Jagodina i Partizan - Cukaricki.


Stadion Radu leży jakieś 2-3 kilometry od Marakany i można dojechać tam tym samym autobusem. Pojawiamy się pod stadionem na styk, tuż przed 17, o której to miał się mecz zacząć. I tutaj niestety spotyka nas pierwsza niemiła niespodzianka. W związku z zachowaniem kibiców na derbach ze Zvezdą kolejkę wcześniej (faktycznie, widzieliśmy ubytki w krzesełkach na sektorze gości), mecz odbywał się bez publiczności. Skąd my to znamy...


Rad - Jagodina

Jako, że stadion składa się tylko z jednej trybuny, śmiało mogliśmy sobie mecz obejrzeć, no ale nie o to nam przecież chodziło. Niestety nigdzie nie było nikogo z United Force, więc postanowiliśmy od razu pojechać na stadion Partizana. Okazało się to błędem, gdyż jak widać na filmikach znalezionych na necie, kibice Radu pojawili się później i dopingowali swoją drużynę zza płotu. Ostatecznie ich pupile przegrali 2:4.


Mecz Rad-Jagodina

Wejście na obiekt Partizana nieoczekiwanie było dość kłopotliwe, gdyż okazało się, że nie mogliśmy na trybuny wnieść monet, zapalniczek, a nawet kremu Nivea ;) Wszystko to, poza kremem, wylądowało w butach mojej dziewczyny i już bez problemu weszliśmy :) Niestety w tym momencie nieco się rozpadało, a stadion nie jest kryty za bardzo. Na szczęście było jeszcze pusto, a tak się składa, że tylko ostatni rząd akurat jest pod dachem, gdyż tyle go wystaje znad sektorów vipowskich ;) Deszcz zaraz i tak przestał padać i trybuny stopniowo się zapełniały. Ostatecznie zasiadło na nich nieco ponad 15 tysięcy widzów, czyli koło połowy pojemności stadionu. Przed meczem z głośników poleciała klimatyczna muzyka, a wraz z wyjściem piłkarzy Grobari rozpoczęli swój rytmiczny doping.


Mecz Partizan-Cukaricki

Jak ryknęli to czasem aż ciarki przechodziły. Generalnie doping bardzo melodyjny, po pierwszej bramce na młynie sporo rac i świec dymnych. Przez cały mecz na bieżnię leciały petardy hukowe. Imponujące były momenty, kiedy do dopingu włączały się pozostałe trybuny, nawet na sektorach na przeciwko młyna, gdzie siedziały jakieś szkolne wycieczki, słychać było głośny doping. Ostatecznie Partizan wygrał 4:0, w zasadzie zapewniając sobie tytuł mistrzowski (pozostały do końca 2 kolejki i mieli 6 punktów przewagi nad Zvezdą i Vojvodiną). Na trybunach feta, natomiast po meczu spokój. W naszym autobusie nie było żadnych śpiewów, jak to ma miejsce u nas. Przed wyjściem z pojazdu większość ludzi chowała barwy pod inne ciuchy, gdyż Belgrad może być niebezpieczny dla człowieka w nieodpowiednich barwach ;)


Grobari


Radość po pierwszym golu

Była to moja druga wizyta w Serbii, ale jestem pewien, że nie ostatnia. W końcu w sierpniu rusza nowy sezon :)
Autor: Jeppo

Relacje kibiców z minionych lat:

Fenerbahce - Sivaspor

Valencia - Gijon

Partizan - Hajduk Kula