Arka przystępowała do półfinałowej rywalizacji z Piastem, będąc w zasadzie ze wszystkich stron skazywana na porażkę. Jej przeciwnik był bitym faworytem do awansu do finału, a każdy inny wynik niż jego gładkie zwycięstwo na przestrzeni 90 minut miało zostać odebrane jako olbrzymia sensacja. Dariusz Marzec zaskoczył zestawieniem linii defensywy złożonej z czterech piłkarzy, a w jej centrum znalazł się powracający po kontuzji kapitan drużyny Michał Marcjanik. Na lewym skrzydle szkoleniowiec gdynian postawił na Mateusza Żebrowskiego, a do funkcji osamotnionego napastnika oddelegowano Macieja Rosołka. Waldemar Fornalik sprawił delikatną niespodziankę, lokując w wyjściowym składzie gości Bartosza Rymaniaka zamiast Martina Konczkowskiego, ale reszta jedenastki gliwiczan nie budziła szerszego zdziwienia.

Żółto-niebiescy rozpoczęli rywalizację ze sporą chęcią udowodnienia, że nie zamierzają wchodzić w rolę chłopców do bicia. Przy akompaniamencie głośno dopingujących spod stadionu kibiców Arki podopieczni Marca byli w pierwszej części gry równorzędnym rywalem dla brązowych medalistów poprzedniego sezonu Ekstraklasy, choć to goście pierwsi wygenerowali spore zagrożenie pod bramką Krzepisza. W 7. minucie młody golkiper odbił główkę Czerwińskiego po rzucie wolnym wykonywanym przez Holubka oraz dośrodkowaniu ponowionym przez Rymaniaka, do dobitki pospieszył Steczyk, ale jego próbę wybił z linii bramkowej Danch, a jeszcze jedno uderzenie przyjezdnych (konkretnie Rymaniaka) poszybowało nad bramką. Arka odpowiedziała w 16. minucie. Wolsztyński płasko wrzucił futbolówkę z rzutu rożnego, Deja oddał strzał po ziemi z 13 m, piłkę zahaczył jeszcze Danch, ale ta przetoczyła się w odległości metra od prawego słupka bramki Placha. Chwilę później celny strzał zaliczył Steczyk, jednak była to próba ,,do statystyk”. W 27. minucie Wolsztyński prostopadłym podaniem wyprowadził Rosołka sam na sam z Plachem, ale 19-latek był zmuszony oddawać uderzenie z ostrego kąta i słowacki bramkarz wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. W 34. minucie bardzo podobną akcję przeprowadzili z kolei gliwiczanie – Świerczok urwał się Memiciowi w szesnastce Arki i wykonał mocny strzał z ostrego kąta, jednak futbolówka minęła lewy słupek bramki Krzepisza. Minutę później Hiszpański znakomicie wrzucił piłkę wprost na głowę Rosołka, który powinien zapakować futbolówkę do siatki, a nie zdołał trafić w światło bramki. Zawodnicy obu drużyn próbowali szczęścia z dystansu – po stronie Piasta oglądaliśmy anemiczny strzał Rymaniaka, a w szeregach gdynian na mocne uderzenie z 25 m zdecydował się Deja, piłka leciała jednak w środek bramki i Plach poradził sobie z tą próbą. Tuż przed przerwą podopieczni Waldemara Fornalika stworzyli sobie najlepszą sytuację do objęcia prowadzenia. Holubek dośrodkował z rzutu wolnego idealnie na głowę Czerwińskiego, ale stoper drużyny ze Śląska minimalnie się pomylił i skierował futbolówkę tuż obok słupka. Do przerwy w Gdyni goli nie oglądaliśmy.

Druga część spotkania zaczęła się od ataków Piasta. W 53. minucie Krzepisz niepewnie interweniował po agresywnej centrze Lipskiego z rzutu wolnego, ta pomyłka wytworzyła zamieszanie w szesnastce gdynian, ale po chwili zagrożenie udało się zażegnać. Osiem minut później Kasperkiewicz znakomicie zatrzymał indywidualną akcję Pyrki. Po kolejnych 120 sekundach do głosu doszli wreszcie Arkowcy. Aleman krótko rozegrał piłkę z Hiszpańskim, a ten oddał płaski strzał z 20 m, który został w ostatniej chwili sparowany na korner przez Placha. Po sprytnie rozwiązanym rzucie rożnym piłka trafiła przed pole karne do Dei, defensywny pomocnik żółto-niebieskich kropnął z woleja, ale nie trafił w bramkę. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry z murawy zszedł przeciążony Aleman, a zastąpił go Marcus. Brazylijczyk już po minucie mógł otworzyć wynik – Hiszpański zagrał mu dobrą piłkę na dobieg, 37-latek wygrał wyścigi z Czerwińskim, wpadł w pole karne, znalazł się oko w oko z Plachem i strzelił z ostrego kąta, ale Słowak interweniował nogami. Po kolejnych trzech minutach Memić katastrofalnie stracił piłkę w newralgicznym sektorze boiska, Chrapek dziubnął ją w kierunku Świerczoka, snajper gliwiczan wyszedł sam na sam z Krzepiszem, jednak lepszy w tym starciu okazał się 21-latek. W 89. minucie piłkarze Fornalika mieli piłkę meczową. Badia dograł idealną piłkę do stojącego na trzecim metrze od bramki Winciersza, tymczasem młodzieżowiec Piasta… nie trafił w futbolówkę, która wyszła poza pole karne. Po chwili Deja minimalnie przestrzelił z 25 m z woleja. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Memić odkupił winy sprzed kilku momentów, gdy wyekspediował piłkę poza szesnastkę przy zgraniu Świerczoka w kierunku Czerwińskiego, ratując tym samym zespół przed odpadnięciem z rozgrywek. Po chwili sędzia Frankowski zakończył regulaminowy wymiar czasu. Stało się jasne, że konieczna będzie dogrywka.

Tę lepiej rozpoczęli piłkarze Marca – Skóra na lewej flance świetnie powalczył z Rymaniakiem i wywalczył rzut wolny niczym stary ligowy wyjadacz. Ze stałego fragmentu gry zacentrował Deja, do strzału doszedł Marcus, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką gości. Po chwili Badia przeprowadził solową akcję, ograł kilku obrońców Arki, zszedł do środka i spróbował uderzenia sprzed pola karnego, w ostatniej chwili Hiszpana wyblokował Kasperkiewicz. W następnej akcji znów dał o sobie znać Badia, tym razem występujący w roli asystenta i wykładającego piłkę na siódmy metr Świerczokowi – strzał napastnika z Gliwic został stłumiony przez Marcjanika. W 99. minucie Memić zagrał fenomenalną piłkę stawiającą Rosołka w doskonałej sytuacji do strzelenia gola, ale wypożyczony z Legii 19-latek po raz kolejny przegrał rywalizację z Plachem. W pierwszej części dogrywki bardzo niecelne próby z dystansu oddawali jeszcze Skóra i Chrapek, a Lipski z rzutu wolnego trafił w mur. Drugą część dodatkowego czasu gry otworzył moment chwały Krzepisza, który wygrał pojedynek sam na sam z Wincierszem. W 111. minucie po faulu Sasina na Badii Piast miał bardzo groźny rzut wolny tuż sprzed pola karnego Arkowców, ale Lipski przeniósł piłkę nad poprzeczką. W ostatniej minucie Żyro strzelił metr obok lewego słupka bramki żółto-niebieskich. Stało się jasne, że pierwszego finalistę Pucharu Polski wyłoni seria jedenastek.

Jako pierwszy do piłki ustawionej na wapnie podszedł Badia i pewnym strzałem pod poprzeczkę dał prowadzenie gościom. Wyrównał równie spokojnym uderzeniem kapitan Arki Marcjanik. Nie pomylili się też w drugiej kolejce Lipski i Deja. Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero potem. Człowiek bez układu nerwowego, Kacper Krzepisz, wyciągnął jedenastkę egzekwowaną przez Rymaniaka. Gdynianie mieli szansę na objęcie prowadzenia… ale nie wykorzystali jej, bo Rosołek katapultował futbolówkę wysoko nad bramką. Gdy wydawało się, że okazja uciekła, do karnego podszedł Chrapek… i kropnął wprost w poprzeczkę. Po chwili Memić prawie rozerwał siatkę i Arka przed ostatnią serią prowadziła 3:2. Żyro podtrzymał jeszcze Piasta przy tlenie, ale to żółto-niebieskich od wyjazdu do Lublina dzielił zaledwie jeden skuteczny strzał. Do piłki spokojnym krokiem podeszła żywa legenda klubu, Marcus da Silva. Brazylijczyk musiał w tym momencie czuć może największą presję w bogatej karierze. Poradził sobie z nią doskonale – po chwili Plach był w prawym narożniku bramki, piłka w lewym, Marcus w objęciach kolegów, a Arka na Arenie Lublin.

Arkowcy napisali dzisiaj kolejny złoty rozdział w historii klubu. Rozegrali świetny mecz przeciwko zespołowi z absolutnego topu polskiej piłki. Na przestrzeni całych 120 minutach demonstrowali ogromną konsekwencję, charakter, ostrożność w rozegraniu, przytomność i rozsądek, uniknęli poważnych pomyłek w defensywie, byli blisko siebie, wymieniali się pozycjami, jeden pomagał drugiemu, nie było na boisku wolnych stref (a kiedy pojawiały się sektory, w których gliwiczanie mieli więcej miejsca, momentalnie te dziury były łatane). Nagrodą za gigantyczną ofiarność i serducho włożone w półfinałową rywalizację z podopiecznymi Waldemara Fornalika okazało się wyeliminowanie Piasta, awans do trzeciego finału Pucharu Polski na przestrzeni ostatnich pięciu lat i realna szansa na trzeci krajowy puchar w historii klubu. Jednak już samo dojście do meczu o trofeum jest niebywałym osiągnięciem ekipy, która przecież na co dzień występuje w I lidze. Dzisiaj gdynianie udowodnili, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, że wiarą można przenosić góry, że nie wolno w nich wątpić absolutnie nigdy i że zasuwanie na maksimum zaangażowania przynosi wymierne efekty. Bohaterem tego fantastycznego sukcesu jest cała drużyna, która konsekwentną zespołowością wydarła to, co chciała. Warto jednak wspomnieć o poszczególnych autorach awansu. Kacper Krzepisz rozegrał kolejne fenomenalne zawody między słupkami Arki, ratował gdynianom skórę jeszcze w trakcie 120 minut regularnej gry, a swoje wysokie umiejętności potwierdził rewelacyjną robinsonadą przy karnym Rymaniaka. Linia defensywy również dała radę, a jej głównym dyrygentem był wracający na pokład kapitan okrętu Michał Marcjanik – w środę skała nie do ruszenia, który nakrył Jakuba Świerczoka czapką. Natomiast Marcus da Silva pojawił się na boisku w decydującym fragmencie spotkania, dał drużynie impuls do walki, napędzał ataki Arki, wchodził w pojedynki indywidualne, pomagał w obronie, był w zasadzie wszędzie. Stoicki spokój w momencie egzekucji ostatniej jedenastki był jedynie ukoronowaniem wybornej dyspozycji Brazylijczyka, na którego popisy i rekordy w ostatnich miesiącach brakuje nam już słów. Finał Pucharu Polski Arka rozegra w niedzielę 2 maja na stadionie w Lublinie. Jej przeciwnikiem będzie Cracovia lub Raków Częstochowa – drugi półfinał odbędzie się w środę 14 kwietnia o 17:30. Awans do decydującego starcia oznacza, że spotkanie 28. kolejki I ligi z Sandecją Nowy Sącz zostanie przełożone na inny termin. Tymczasem najbliższy mecz żółto-niebieskich czeka w niedzielę o 12:40, gdy na Stadionie Miejskim podejmą Odrę Opole. Póki co Gdynia świętuje jednak kolejny w ostatnich latach wielki sukces żółto-niebieskich.


Arka Gdynia – Piast Gliwice 0:0, w karnych 4:3

Rzuty karne:

0:1 Badia

1:1 Marcjanik

1:2 Lipski

2:2 Rymaniak (Krzepisz obronił)

2:2 Rosołek (nad bramką)

2:2 Chrapek (poprzeczka)

3:2 Memić

3:3 Żyro

4:3 da Silva

Arka: Krzepisz – Kasperkiewicz, Marcjanik, Memić, Danch – Hiszpański (106’ Stępień), Deja, Ł. Wolsztyński (87’ Sasin), Aleman (75’ da Silva), Żebrowski (64’ Skóra) – Rosołek.

Piast: Plach – Rymaniak, Huk, Czerwiński, Holubek – Pyrka (78’ Winciersz), Sokołowski (87’ Badia), Jodłowiec (46’ Lipski), Chrapek, Steczyk – Świerczok (106’ Żyro).

Żółte kartki: Hiszpański, Kasperkiewicz – Czerwiński, Świerczok (poza boiskiem).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).