Jacek Zieliński (trener Arki):

Ta sytuacja z końcówki pokazała jak piłka jest okrutna i przewrotna. My się dzisiaj cieszymy, Wisła dziś płacze, ale to jest urok piłki. Mecz bardzo zacięty, bo oba zespoły wiedziały jaka jest stawka. Zwycięstwo dawało komfort przed ostatnimi meczami. Remis jest korzystniejszy dla nas, bo mamy dwa mecze u siebie, w przeciwieństwie do Wisły, która jedzie na dwa wyjazdy. Powiedziałbym, że teoretycznie jest plus po naszej stronie, ale to jest złudne.

Mam olbrzymie słowa uznania i szacunek dla drużyny, że mimo tych przeciwności losu, grając dziś praktycznie bez napastnika, bo wszyscy są wyłączeni do końca sezonu, próbowaliśmy i uważam, że robiliśmy to dobrze. Kontrolowaliśmy dużymi fragmentami grę, natomiast nie bardzo mieliśmy zęby trzonowe, żeby Wisłę jakoś ugryźć. Udało się wreszcie po stałym fragmencie gry. Szacun dla drużyny, że walczyli do końca, pomimo tych przeciwności losu, bo Arce w ogóle na wiosnę idzie jak krew z nosa. Bramki tracone w ostatnich minutach, sekundach. Dziś Bozia trochę oddała. Bardzo się cieszymy z punktu, natomiast nie ma żadnej euforii, żadnej jakiejśtam wielkiej radości, bo zdajemy sobie sprawę z tego, co nas jeszcze czeka.

Leszek Ojrzyński (trener Wisły):

Jak się traci punkty w takich okolicznościach, to niedużo ma się do powiedzenia, bo tylko złość przychodzi i żal. Mecz gdzie można było zdobyć trzy punkty, choć nie zachwyciliśmy, zwłaszcza w pierwszej połowie. W drugiej mieliśmy drugą sytuację, ale Steinbors fantastycznie obronił. Myślę, że wtedy byłoby po meczu, ale ta interwencja okazał się kluczowa. Potem mieliśmy jeszcze sytuację,  za dużą liczbą zawodników poszliśmy, zagraliśmy sercem. Potem zabrakło sił i w końcówce było oblężenie naszej bramki. Źlę się zachowaliśmy przy tym stałym fragmencie, trzeba było skumulować siły w świetle bramki. Było trzech zawodników gości, a dwóch naszych.  Jak brakuje komunikacji i charakteru przy takim fragmencie gry, to dostajesz bramkę i tracisz dwa punkty.

Mamy trzy mecze, sami sobie podwyższyliśmy poprzeczkę, bo łatwo nie będzie. Mamy dwa wyjazdowe i potem u siebie, gdzie też trudno będzie o punkty. Nie wykorzystaliśmy szansy, by odskoczyć od Arki i innych zespołów. Zdobyliśy tylko jeden punkt, a tak naprawdę straciliśmy dwa. Ale takie jest życie. Nie raz pewnie Wisła i ja, jako trener taki mecz zaliczymy. Trzeba wyciągnąć wnioski. Oby dopisywało zdrowie, wiemy, że jeden zawodnik wypada za kartki i tyle. Mamy trochę oddechu, bo późniejsze trzy mecze są w praktycznie siedem dni. Potem będziemy cały czas w autokarze, na boisku, w autokarze i na boisku.