Ostatni mecz poza Gdynią w sezonie 2008/2009 (nie licząc ewentualnych baraży) mamy już za sobą. Zapraszamy na relację z wyjazdu kibiców Arki Gdynia do Bełchatowa. Tym razem, w przeciwieństwie do prawie wszystkich poprzednich wyjazdów, zmuszeni byliśmy korzystać z usług przewoźników autokarowych. Spowodowane było to bardzo prostym faktem – do Bełchatowa pociągi nie dojeżdżają…Nie ukrywam, że dość mocno komplikowało to nam wyjazd, gdyż żadna z firm autokarowych nie chciała zaoferować nam swoich usług. I tak próbując już w całym województwie pomorskim, udało się w końcu zamówić dwa autokary i to nie bez problemów. Z miejsca zbiórki wyruszyliśmy około godziny 8.00 w składzie kilku samochodów osobowych oraz dwóch wyżej opisywanych autokarów. Razem było nas około 130, znów te same twarze. Podróż, jak to podczas wyjazdów autokarowych, przebiegała w znakomitej atmosferze. Mimo próby ograniczenia tego typu postojów, to już na autostradzie trzeba było się zatrzymywać, bo w autokarze niestety toalety nie uświadczyliśmy. Na szczęście czasu mieliśmy w zapasie, dlatego mogliśmy sobie na to pozwolić. Dłuższy postój jedynie przed Łodzią na coś ciepłego i, tak jak było to w naszych planach, przed 17.00 dojechaliśmy do Bełchatowa. Wchodzenie dosyć sprawne, na miejscu dopisujemy do listy kilka osób z Lecha Poznań (FC Koło i FC Kępno), którym za wsparcie jesteśmy wdzięczni. Zaczyna się mecz. W ciągu całego spotkania prowadzimy doping, czasem ciągły, miejscami z dłuższymi postojami. GKS dopinguje słabo, dużo wrzutów na Widzew, również na nas. Szybko stracona bramka przekonuje nas, że i tym razem Arka punktów nie zdobędzie, ale jednak myliliśmy się. Niezrozumiała z początku zmiana w 36 minucie (Niciński za Wachowicza) daje efekt 5 minut później i to właśnie Nitek strzela wyrównującego gola. Na stadionie nie działo się już wiele więcej tego popołudnia, oprócz tego, że zostaliśmy oszukani przez sędziego, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki dla nas. Jak to mówi Janusz Palikot : "J.... pzpn". Może warto jedynie zauważyć, że kiełbaski były zimne i niedopieczone, no ale nic tutaj nie poradzimy, może tak się u nich jada… Po wyjściu z sektora wsiadamy ponownie do autokarów i kolumną jedziemy w drogę powrotną. W planie mamy konieczne zatrzymanie się na stacji, żeby zjeść coś oraz kupić napoje. Śmiesznie się złożyło, że autokary nasze zatrzymały się przy znanej knajpie, gdzie tego dnia była…wiejska potańcówka . Dokładnie była to impreza na zaproszenia, a lokal pewnie wynajęty przez imprezujących. Nie myśląc wiele, oczywiście kierujemy się do środka. Ochrona na wejściu nie przeszkodziła nam zbyt wiele, a my skierowaliśmy się w stronę parkietu. Niestety dziewczynki lekko się speszyły i usiadły ponownie do stolika… Pobyt całkiem przyjemny, jednak po dojedzeniu tego co zamówione, ruszamy po raz kolejny w trasę, niedługo potem zatrzymując się na stacji, w sklepie. Wspólne śpiewy na parkingu, dobra zabawa i zdjęcia towarzyszyły nam podczas ostatnich postojów, dla tych chwil naprawdę warto jeździć na wyjazdy… Dzięki uprzejmości panów kierowców, zjeżdżając z obwodnicy wracamy przez miasto dzięki temu wiele osób może wysiąść pod własnym domem. O godzinie 3.30 meldujemy się na miejscu. Podziękowania dla szoferów za wytrwałość i wyrozumiałość w niektórych kwestiach. Kto wie, czy dane będzie nam jechać na baraże. Teraz zostaje nam ostatni mecz u siebie z Odrą, podczas którego będziemy musieli też oglądać się na inne stadiony. Oby się nam poszczęściło, choć i w pierwszej lidze wyjazdy jakie nas czekają są wyjątkowo interesujące.