Gdynia to miasto lidera – takie hasło długo po wygranym 2:1 meczu z Lechem niosło się po rozśpiewanych ulicach miasta. Bohaterem spotkania okazał się Zbigniew Zakrzewski strzelec obu bramek dla Arki. Ten ciekawy i trzymający w napięciu mecz oglądał nadkomplet 12 tyś kibiców. Piłka przenosiła się od pola karnego do pola karnego, a przestojów w grze było jak na lekarstwo. Obie drużyny wystąpiły w najsilniejszym składzie, jedynie w Arce chorego Płotke na skrzydle zastąpił Kowalski. Pierwsi do ataków ruszyli gospodarze, a konkretniej Wachowicz, który pociągnął akcje lewą stroną, zakręcił jeszcze w polu karnym piłkarzem Lecha i oddał strzał w długi róg. Kotorowski mógł jednak spokojnie odprowadzić piłkę wzrokiem. To był wyraźny sygnał do ataków żółto-niebieskich. W pierwszych 20 minutach jeszcze dwukrotnie swych sił próbował, Wachu, niestety bezskutecznie. Wart odnotowania był jeszcze ciekawie rozegrany rzut wolny, wydaje się jednak, że gdynianie trochę przekombinowali, toteż strzał Przytuły zbytnio nie zaskoczył golkipera Kolejorza. Poznańska lokomotywa długo nie kazała czekać na odpowiedź. A jak już opowiedziała to piorunująco. W 23 minucie świetnie rozegrana piłka w środku pola trafiła do Rengifo, ten zauważył szybko wychodzącego na wolne pole Lewandowskiego, prostopadła piłka i Witkowski bez większych szans. Tym samym młody napastnik Lecha potwierdził swoją wysoką dyspozycję i aspiracje do drużyny Leo. W tym momencie nikt na stadionie nie podejrzewał nawet, że Arka jest w stanie podnieść się z wyniku 0:1. A jednak, 9 minut później stadion oszalał z radości. Do bezpańskiej piłki na prawym skrzydle dobiegł Karwan i genialnie zacentrował wprost na głowę Zakrzewskiego. Zaki w geście radości zasalutował w kierunku kibiców. Ostatnie minuty pierwszej połowy były iście sprinterskie, a piłka mogła nie raz znaleźć się w siatce, zarówno gospodarzy jak i przyjezdnych. Najbliższy dokonania tej sztuki był Murawski, którego strzał odbił się od słupka. Po zmianie stron Lech od początku zdecydowanie zaatakował, owocem tego była zapewne solidna reprymenda w szatni od trenera Smudy. Dobrą zmianę dał Peszko, kilkukrotnie wnosząc sporo ożywienia w szeregi lechitów. Niespodziewanie to Arka wyszła na prowadzenie. W 68 minucie z lewej strony Wachowicz mocno uderzył po koźle, piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej, a tam ponownie Zakrzewski, tym razem na raty podwyższa wynik spotkania. Od tamtego momentu niesieni świetnym dopingiem podopieczni Czesława Michniewicza grali jakby na luzie, idealnie realizując nałożone cele. Lech mógł w końcówce doprowadzić do remisu, lecz Witkowski pokazał, że nie przez przypadek jest numerem jeden w bramce. Na po meczowej konferencji prasowej trener Michniewicz studził emocje i już myślami był przy kolejnych ciężkich rywalach. Bez wątpienia autorami dzisiejszego, sensacyjnego zwycięstwa byli ex piłkarze Lecha: Zakrzewski oraz Wachowicz. Ja nie chciałbym nic mówić trenerowi Smudzie, pokazaliśmy dziś, kto gra kichę.. to jest ważne, powiedział tuż po spotkaniu ten pierwszy Arka Gdynia - Lech Poznań 2:1 (1:1) 0:1 Robert Lewandowski 23. min 1:1 Zbigniew Zakrzewski 31. min 2:1 Zbigniew Zakrzewski 69. min Żółte kartki: Zakrzewski, Nawrocik (Arka) Sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom) Widzów: 12.000 Arka Gdynia: Norbert Witkowski, Tomasz Sokołowski, Dariusz Żuraw, Michał Łabędzki, Łukasz Kowalski, Bartosz Karwan, Dariusz Ulanowski, Krzysztof Przytuła, Bartosz Ława (78, Marcin Pietroń), Marcin Wachowicz (86, Damian Nawrocik), Zbigniew Zakrzewski. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski, Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Santos Arboleda Sánchez, Luis Alfonso Henríquez Ledezma (75, Piotr Reiss), Dimitrije Injac (46, Sławomir Peszko), Tomasz Bandrowski, Semir Štilić, Rafał Murawski, Robert Lewandowski, Hernán Rengifo Trigoso. bramki z meczu